My first Publication MADEIN_issuu styczeń-luty | Page 83
AUTO
4 Wheel-Drive). Popularna dzisiaj nazwa SUV jeszcze nie ist-
niała. A taka Toyota już tak. Hybrydowy napęd też już dojrze-
wał jej konstruktorom. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie Toyoty
bez hybrydy. Tutaj mamy układ sprzężony z 2,5-litrowym
silnikiem benzynowym i sumaryczną mocą 218 KM. Ich popu-
larność nabija też fakt, że z każdą generacją układu hybry-
dowego zanika ten dyskomfort pracy bezstopniowej skrzyni
CVT przy dynamicznym przyspieszaniu, więc piąta seria RAV4
praktycznie już tego problemu nie ma. Kilka smaczków: jest
dostępny układ wykrywania pieszych i rowerzystów, łado-
warka indukcyjna na smartfon czy lusterko wsteczne działa-
jące też jako monitor tylnej kamery.
Właśnie Beata przysłała mi swoje spojrzenie na Toyotę. Też
jesteście ciekawi?
Ponad dwie dekady, czyli połowę życia, trwa moja przygoda
z marką Toyota. Równo 20 lat jeździłam bezawaryjnie poczciwą
Corollą, dopóki nie przegrała walki z korozją. Tak mi się przy-
najmniej wydawało. Nowemu nabywcy nie przeszkadzały
rdzawe elementy karoserii: „pani, takich samochodów dzisiaj
ze świeczką szukać” – usłyszałam, kiedy wpychał mi w ręce
plik banknotów. Przez chwilę pożałowałam transakcji, a potem
zaczął się dylemat: jaki samochód na kolejne 20 lat? Może bliska
mojej filozofii eko hybryda w opcji ratalnej? Albo ulubiony wło-
ski dizajn? Los, albo intuicja, zesłała mi „okazję”: Toyotę Yaris.
Mały silnik, niskie koszty, no i sprawdzona marka. Czego chcieć
więcej do miejskiej jazdy? No, może trochę przestrzeni na torby
i dla pasażerów, speeda przy ruszaniu na zielonym świetle. Ale
i bez tego zakup był strzałem w dziesiątkę na tamten moment.
Test Toyoty RAV4 rozszerzył moje wąskie motoryzacyjne
horyzonty. Choć pierwsze wrażenie po wejściu do pachną-
cego nowością auta – „zbyt duże”. Trzy razy więcej miejsca,
niż w mojej „jarisce”. Co ja mogłabym w nim wozić? Zapas
żwirku dla kota? I ile musi palić taka „gablota”? Rozważania
trwały do momentu, w którym poczułam ciepło podgrze-
wanej kierownicy. A potem podobne, przyjemne odczucie
pod pośladkami. No to bawmy się – muzyczka, łokietek
i do centrum. Odruchowo próbuję złapać za „tableta” na
desce rozdzielczej i znaleźć ulubioną stację. Wyświetlacz ani
drgnie. Dociera do mnie, że wciąż tkwię w poprzedniej erze
motoryzacji. Automatyczna skrzynia biegów? Mam zapo-
mnieć o swojej lewej nodze? Może jednak pojadę jako pasa-
żer? – pojawiły się nowe wątpliwości. Skupienie, instrukcja
doświadczonego kolegi i już chwytam za kluczyk. Znaczy,
wciskam przycisk. Po chwili mam wrażenie, że samochód
prowadzi się sam. W dodatku bezszelestnie! Czy on w ogóle
odpalił? Może mamy po prostu z górki? Silnik elektryczny
i jego tryb jazdy na samym prądzie sprawia, że jadąc szybko-
ścią osiedlową, auta nie czuć i nie słychać. Nie kreuje smogu,
nie zużywa kropli benzyny. Na kryzys klimatyczny – opcja
wzorowa. Krok w kierunku lepszego świata, o który zabiegam
codziennymi, małymi, proekologicznymi decyzjami. Znowu
ożyły marzenia o hybrydzie, które zaprowadziły mnie kiedyś
do salonu Toyoty. Więc jak tylko wygram w Totolotka, kupuję
domek w lesie i biorę RAV4, która sprawdzi się na szutrowej
drodze. Moja „jariska” na pewno to zrozumie…
Tekst: Rafał Radzymiński & Beata Waś, obraz: Kuba Chmielewski
Na zdjęciu: Toyota RAV4 2,5 Hybrid Selection – cena 159 900 zł
(wersja podstawowa od 109 900 zł)
Toyota Mir-Wit
Olsztyn, al. Obrońców Tobruku 11
www.toyota-olsztyn.pl
fb/ToyotaOlsztyn
083