My first Publication MADEIN_issuu styczeń-luty | Page 18

KULTURA Z POKORĄ I BEZ CIŚNIENIA KAZAŁ CZEKAĆ SWOIM FANOM 15 LAT. ABY ZŁAPAĆ INSPIRACJĘ POTRZEBOWAŁ WYJAZDU DO MIEJSCA, KTÓRE ZMIENIŁO HISTORIĘ ROCK AND ROLLA. TYTUŁ PŁYTY „MUZYKA I SŁOWA STANISŁAW SOYKA” MÓWI W ZASADZIE WSZYSTKO. ALE DODAMY, ŻE JEST NA NIEJ KAWAŁEK WARMII. 018 MADE IN: „Żeby siebie odnaleźć, trze- ba ciszy” – śpiewasz na nowej płycie. Gdzie ją znalazłeś? Stanisław Soyka: To piosenka w pew- nym sensie o sumieniu, które słychać właśnie w ciszy. Musi to być miejsce daleko od szosy, na przykład warmińska wieś, albo Puszcza Białowieska. Płyta jednak zaczęła powstawać podczas po- bytu w USA, w górach stanu Nowy Jork. Spędzałem tam urlop u przyjaciela, który wybudował dom w niezwykłym krajobrazie. I wabi do niego okolicznych muzyków na jam session. Nigdy nie nagrałem się tak wielu utworów Rol- ling Stonesów czy Boba Dylana, który również w tamtych okolicach niegdyś pomieszkiwał. Na farmie w nieodległym Bethel, odbył się w latach 60. Wood- stock Festival. Napisałem w tych inspi- rujących okolicznościach dwa pierwsze teksty na autorską płytę, zacząłem kilka innych. Po tym albumie wybieram się z powrotem w jakąś strefę ciszy tworzyć na „drugą nóżkę”. Nazbierało się refleksji po 15 latach przerwy w pisaniu? Przez te lata komponowałem głównie muzykę do wierszy poetów, więc nie próżnowałem. Ale jakieś pięć lat temu ludzie zaczęli dopytywać, kiedy wresz- cie sam coś napiszę, bo chcieliby wie- dzieć co myślę na temat dzisiejszości. Czułem się onieśmielony, nie wiedzia- łem od czego zacząć. Nie chciałem aby zabrzmiało to ekshibicjonistycznie jak spowiedź stetryczałego mądrali. Inaczej się myśli o świecie jak się ma 20 lat, a inaczej i z nieco większą pokorą cztery dekady później. Więc jak przyszedł od- powiedni moment, zaczęło powstawać skromne, nie narzucające się i chyba uniwersalne wyznanie 60-latka, poka- zujące piękno mojego świata. W tym również Warmii – utwór „W Pio- t r ow y m m a te c z n i k u ” d e d y k u j e s z gospodarstwu we wsi Godki i  jego właścicielowi. Utwór powstał rok temu właśnie w God- kach, gdzie bywam od lat 80. ubiegłego wieku. Chciałem oddać w nim niezwykły klimat tego uroczego zakątka, który jest mi szczególnie bliski. Dorastały tam moje dzieci pod okiem Piotra Ro- manowskiego, wieloletniego przyja- ciela, niezwykłego człowieka z klasą, znanego z ogromnego zaangażowania na rzecz ochrony przyrody. To jedna z osób, z którą mogę godzinami prowa- dzić rzadkie w obecnych czasach nie- śpieszne, stoickie rozmowy. W utworze oddałem szacunek temu wojownikowi Greenpeace, lokalnej przyrodzie i po- dziękowałem opatrzności za to, że moi synowie mieli wzór głębokiego człowie- czeństwa obok siebie. W piosence „Czas na zmiany” opowia- dasz, że dzieci poszły z domu. Czę- ściej spotykasz się z nimi na senie niż prywatnie? Na płycie towarzyszą mi dwaj starsi sy- nowie: Kuba zagrał na bębnach, Antek na keybordach. Obaj wybitnie zdolni, ale z  Antkiem, reżyserem dźwięku, moje muzyczne drogi się rozchodzą. Nagrał swoją płytę, okazał się świetnym kompozytorem i producentem. Zawsze byłem przygotowany, że panowie pój- dą swoją drogą i tak zaczyna się dziać. Z  Kubą częściej współpracuję, jego śpiew i umiejętności instrumentalne są unikalne. Na tej płycie sam sięgam głównie po gitarę akustyczną, dlatego żartobliwie określam ten album jako fol- kowy. Można tu usłyszeć późne lata 70., rythm & blues’a, wpływy reggae, balla- dy. Dzięki ogromnej „chemii” w ośmio- osobowym zgranym zespole, płytę nagraliśmy w dwa dni. Nawet nie siliłeś się szczególnie na rymy w utworach czy oryginalny tytuł płyty. Tytuł płyty „Muzyka i słowa Stanisław Soyka” rzuciłem dla żartu podczas bu- rzy mózgów w wydawnictwie. Uznano zgodnie, że to dobry pomysł, bo od razu mówi czego można się spodziewać. A że album powstał z „zapotrzebowania społecznego”, stworzyłem prostolinijne piosenki i taki tytuł je okrasza. Teksty pojawiają się kiedy przychodzi zawoła- nie, pierwsze hasło, natchnienie. Potem trzeba przebrnąć przez całe światy refleksji i skrócić je do jednego słowa, zdania. Muzykę piszę czasem za jed- nym zamachem, z tekstami nie jest tak łatwo. Ale pisało mi się na tyle dobrze, że pomału powstaje kontynuacja. Ale na pewno już nie w tym roku. Jedyne czego w życiu nie znoszę to pośpiech. I wypracowałem sobie taki komfort, że nie robię sobie i innym ciśnienia.  Rozmawiała: Beata Waś, obraz Bartosz Piotrowski