My first Magazine 1 numer 2018 Połamany długopis | Page 11

Gdy oficer dobiegł do włazu i minął dwóch żoł- nierzy, spotkał podoficera w rogatywce polo- wej, mundurze polowym i z Berylem przewie- szonym przez ramię. Żołnierz zasalutował do niego i zapytał: - Dlaczego tak długo? - Jednak on, jakby nie słysząc pytania odparł: - Mamy niecałe cztery minuty! Za trzy i pół właz ma być głucho zamknięty! Rozumiesz?! - Tak jest! - odpowiedział tamten. Tymczasem ludzie zaczęli się ładować do schronu tak długo, jak było to możliwe. Dźwięk syren ledwo sły- szalnie przebijał się przez okrzyki paniki. Podoficer nerwowo zerkał na zegarek. Po krótkiej chwili spojrzał na Krasinieckiego. Tamten odwzajemnił jego wzrok i nadarł się do krótkofalówki: - Malewicz zamykaj! Odpowiedź jaką dostał nie była zadowalająca. - Dowódcę stratowali! Próbujemy zamknąć drzwi, ale tłum za bardzo napiera! To strzelać! Bo inaczej wszyscy się usmażymy! Zamiast odpowiedzi usłyszał tylko kilka wy- 11 strzałów i po chwili głośne trzaśnięcie knebla antywłamaniowego. Ostatni biegnący koryta- rzem znów się nadarli z przerażenia, jednak się nie zatrzymali. Po kilkunastu sekundach wbie- gło czterech żołnierzy. Byli ostatnimi. - Zamykać! - nadarł się podoficer i dwóch woj- skowych zaczęło zamykać ciężki pancerny właz. Jeszcze zanim go zamknięto, z głębi kory- tarza rozchodziło się echo ludzkich krzyków i prób sforsowania drzwi. Gdy tylko wejście zostało na głucho zamknię- te, rozległy się krzyki skierowane do ludności cywilnej: - Wszyscy położyć się na ziemię! Jednak Krasiniecki stał i nasłuchiwał. Jeszcze było słychać syreny. Spojrzał na zegarek. Minę- ło sześć minut. Chwilę potem ziemia dwukrot- nie się zatrzęsła, światło zaczęło przygasać, a po chwili rozległy się dwie potężne, słyszane na- wet w schronie eksplozje. Syreny przestały wyć, łączność została zerwana, przerażeni lu- dzie zamilkli. Tak zaczęła się nowa era… cdn.