profesjonalizmie, ojcowskiej trosce
i ambicjach karierowiczów. Po zakończeniu filmu nie możemy być pewni, czy cokolwiek zmieniło się w sposobie myślenia lub światopoglądzie któregokolwiek z bohaterów.
Zamiast fabuły, to bogaty w podteksty scenariusz i zręczny warsztat filmowy,
z którego korzysta Glazer i jego ekipa, wypełniają 95-minutowy film bezpośrednimi
i pośrednimi informacjami o rozmiarach zła kryjącego się tuż poza ekranem. Najważniejszym z tych narzędzi jest dźwięk. Projektanci dźwięku Johnnie Burn i Tarn Willers przeprowadzili badania, gromadząc ponad sześćset stron relacji świadków
i ocalałych z Auschwitz na temat dźwięków
w obozie22. Następnie wykorzystali te badania, budując bibliotekę dźwięków, której ukończenie zajęło im ponad rok. Obejmuje ona odległe szczekanie psów i strzały, stłumione krzyki i niezrozumiałe wrzaski, sapanie maszyn oraz zgrzyt metalu pociągów i krematoriów. Słyszalny horror sugeruje niezrozumiałą przemoc, która nie jest pokazywana, ale stanowi tło dla codziennych wydarzeń.
Siła dźwięku w oddawaniu wszechogarniającego krajobrazu śmierci
i rozpaczy ewoluowała organicznie
z przesłania filmu. To samo dotyczy zdjęć,
w wykonaniu Łukasza Żala, które kadrują wyblakłe ściany i proste drewniane meble domu, tworząc wystarczająco dużo wolnej przestrzeni, by dać poczucie bezpieczeństwa, nawet gdy zdajemy sobie sprawę z ogromu bólu i śmierci, które są tuż poza zasięgiem naszego wzroku.
Osiągnięcia ekipy dodają grozy eufemizmom scenariusza, z jego znacznym użyciem fałszywej „nauki” rasowej, hipersterylnego języka i wspólnych biznesowych implikacji – wszystko to jest nieodłączną częścią nazistowskiego ludobójstwa. Działalność zawodowa w Strefie interesów jest szczególnie wstrząsająca ze względu na swoją pozorną prozaiczność. Z perspektywy potencjalnie nieetycznej działalności biznesmenów, pierwszy przykład tej podwójnej rzeczywistości w filmie jest jednocześnie najbardziej zapadający w pamięć. Rudolf, również oficer SS, i dwóch cywilów niosą teczki i zwinięte plany przez ogród willi, rozmawiając o swojej podróży pociągiem. Wymiana zdań wskazuje na to, że się znają: kolega oficer SS kiwa głową: „Witaj z powrotem!”, a jeden
z cywilów odpowiada: „Cieszymy się, że tu jesteśmy”. Wchodzą do domu i zajmują miejsca przy stole, rozwijając plany. To, co się zaczyna, jest groteskowe w swojej natychmiastowej rozpoznawalności: prezentacja sprzedażowa. Z projektu logo dowiadujemy się, że cywile to mężczyźni z J.A. Topf & Söhne, prestiżowej firmy inżynieryjnej, która była największą z dwunastu firm projektujących i budujących systemy wentylacji komór gazowych oraz piece krematoryjne w obozach koncentracyjnych24. Od razu rozpoczynają spotkanie, wyjaśniając Rudolfowi i jego towarzyszowi zawiłość swojego nowatorskiego projektu: „Po drugiej stronie znajduje się następna komora. Tutaj jest kolejny ładunek gotowy do spalenia, gdy „części” tutaj” – mówi, wskazując długopisem – „spalą się całkowicie”23. Rudolf jest zainteresowany: „Jak długo?” Dwaj sprzedawcy zdają sobie sprawę, że udało im się go zainteresować i zaczynają naciągać: „Siedem godzin. Od czterystu do pięciuset naraz”, mówi jeden. Nie chcąc być gorszym, drugi wtrąca: „Bliżej pięciuset!”. Potem oddaje pałeczkę: Kiedy to nastąpi, zamykasz ten komin. Następnie jednocześnie otwierasz następny. Ogień będzie podążał za powietrzem, oczywiście przez tę przegrodę, do tej komory i spali ten ładunek. W każdym przypadku komora bezpośrednio naprzeciwko strefy ognia, która pali się w temperaturze około tysiąca stopni, ostygła do około czterdziestu stopni. Jest wystarczająco schłodzona, aby usunąć popiół, a następnie ponownie załadować.
Wyjaśnienie jest płynne, a przekazywanie obowiązków między dwoma mężczyznami – doskonale zaplanowane; robili to już wcześniej i rozumieją potrzeby swoich klientów. Eufemizmy nie wymagają wyjaśnień, ale gdy kamera przechodzi na ilustrację kominów
i klucz architektoniczny na planie, rozumiemy, że to, co opisuje, to współtworzenie nowego produktu specjalnie dla obozu. W miarę jak Rudolf zaczyna to rozumieć, staje się wyraźnie bardziej zaangażowany. Cała scena niepokojąco przypomina scenę, w której w XXI wieku kierownik ds. kluczowych klientów sprzedaje nowy sprzęt swojemu stałemu klientowi. Poza fragmentem przedstawiającym sprzedawców krematoriów, pozostałe części Strefy interesów ukazują ogrom współudziału społeczności biznesowej. To bezkompromisowe spojrzenie na sedno zaniedbań etycznego profesjonalizmu w czasie Holokaustu jest druzgocące. W liście do Reichsleitera Bormanna24, sojusznik Hössa omawia wady proponowanego przez niego transferu w kontekście spadku wydajności przemysłowej Auschwitz. Nawet tutaj film wbija do głowy głębokie powiązania nazistowskiego aparatu wojskowego i jego odpowiedników z sektora prywatnego, podkreślając „bliskie kontakty Hössa ze śląskim przemysłem zbrojeniowym” oraz „przełomowe pomysły [Hössa], które wniósł do praktyki w KL”. W istocie, list rekomendacyjny kończy się współczesną pochwałą zawodową, jaką można otrzymać w środowisku akademickim lub inżynierskim: „jego szczególną mocną stroną jest przełożenie teorii na praktykę”. Kiedy list rekomendacyjny nie działa i Rudolf ma zostać przeniesiony
z obozu, Hedwig wpada w złość. Nie ma lepszego wytłumaczenia niż to, że przeprowadzka jest wynikiem żałosnych korporacyjnych „zmian strukturalnych”.
W międzyczasie, z pochlebczym, profesjonalnym podziwem, zwraca się do sprzedawców krematorium: „Bischoff i ja zgadzamy się, że tego rodzaju krematorium to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie. Zrobi wielką różnicę – brawo! Z zadowoleniem przyjmuję sugestię, aby opatentować projekt dla zapewnienia uprzywilejowanej pozycji; prześlę list intencyjny”. Jak w każdej dobrej relacji biznesowej, sugeruje, że jego nowy awans może przynieść korzyści obu stronom. Jego obecna praca jest bliższa jego sercu, ale zawsze pieniądze są najlepszym wyborem. Höss wie o tym lepiej niż ktokolwiek inny, ucząc się z niezliczonych spotkań kierownictwa nazistowskiego, takich jak to, na którym jego kolega awansuje „za konsekwentne osiąganie celów pracowniczych” i otrzymuje pochwałę za zasługi dla przemysłu. Przełożony wykrzykuje: „Dostaję listy od prezesów z entuzjastycznymi opiniami o tym człowieku!”. Po awansie Höss zagłębia się w nazistowski korporacjonizm
z takim samym profesjonalizmem, z jakim każdy współczesny bankier inwestycyjny lub przedsiębiorca zagłębiałby się w kulturę swojego narodu, poruszając „istotne i zbieżne wyzwania na każdym poziomie operacyjnym” związane z ludobójstwem Żydów węgierskich, z wypunktowanymi planami, obejmującymi „harmonogramy”, „przekierowanie zasobów budowlanych” i „więźniów pracujących”.
W związku z tym ostatnim punktem, Rudolf zaprasza zewnętrznego konsultanta, mężczyznę pracującego dla dużego producenta samochodów Steyr-Daimler-Puch, aby omówić „stawki płac i premie”. Na każdym kroku biznes kwitnie. Zuchwale otwarta scena finałowa kończy film tak szybko, jak się zaczął. I choć rozwija poprzednie dzieła, na przykład poprzez szerokie użycie profesjonalnych eufemizmów, Strefa interesów wyróżnia się w swoim zrozumieniu i przekazaniu absolutnej wszechobecności współudziału biznesu
w Holokauście. Glazer uważa, że w latach 1933–1945 niemieccy fachowcy w ogromnej większości biernie przyglądali się okrucieństwom nazistów i czerpali z nich korzyści, w wielu przypadkach posuwając się nawet do ich czynnego popełniania w celu osiągnięcia osobistych i zawodowych korzyści.
Choć filmy te odzwierciedlają trzydzieści lat różnorodnych i ewoluujących perspektyw na temat roli biznesu, przemysłu i szeroko rozumianego postępowania zawodowego
w czasie Holokaustu, każdy z nich dobitnie potwierdza wagę naszej odpowiedzialności jako fachowców za etyczne postępowanie,
a jako ludzi za refleksję nad błędami naszej wspólnej przeszłości i wyciąganie z nich wniosków.
=====
Cameron Davis był stypendystą programu Business Fellow w 2024 roku. Obecnie jest studentem studiów podyplomowych, realizującym podwójny dyplom MBA w MIT Sloan i MPA w Harvard Kennedy School.