POSZUKUJĄC ODKUPIENIA?
BRUDNE RĘCE
I GLOBALNY RYNEK
Claudia Kwan, FASPE
Mogłam być sprawcą
Jednym z głównych założeń FASPE jest wyzwanie polegające na tym, by dojrzeć siebie w sprawcach, zobaczyć, do czego my, jako istoty ludzkie, jesteśmy zdolni i jak możemy stać się „tymi złymi”. Rozmyślając nad tą koncepcją, zarówno celowo, jak i nieumyślnie podczas wyjazdu, boleśnie uświadomiłam sobie, jak wartości, które pobudzają mnie, mogą rzeczywiście wyglądać bardzo podobnie do tych, które pobudzały przywódców Trzeciej Rzeszy.
Przez większość mojego życia zmagałam się z posiadaniem statusu potrójnej mniejszości: pod względem rasy, religii i płci. Jestem Indonezyjką pochodzenia chińskiego, chrześcijanką z największego muzułmańskiego kraju na świecie i kobietą w patriarchalnym społeczeństwie. Jako taka osoba żyłam nieustannie w cieniu historii „mojego ludu”. Czułam się tak przez cały okres dorastania, czy to z powodu zamieszek w 1998 roku, w których Indonezyjczycy pochodzenia chińskiego byli celem, czy z powodu bombardowań kościołów w moim kraju. Ale korzystałam również z wielu przywilejów, przez co nawet zapisywanie tych rozważań wydaje się dziwne, skoro tylko dziesięć procent Indonezyjczyków otrzymuje wykształcenie uniwersyteckie.
Wspominam te czynniki, aby przedstawić kontekst tego, dlaczego lojalność grupowa wydaje mi się naturalna. Jednak poczucie bliskości w stosunku do tych tożsamości nie jest tak proste, jak sobie kiedyś wyobrażałam. Zdałam sobie sprawę, że ten język lojalności, obowiązku i miłości brzmi dokładnie tak, jak ten, który był używany, by uzasadnić Holokaust. Jak wyszło podczas jednej z naszych rozmów podczas zajęć, wydaje się, że istniejemy na tym samym spektrum wartości co sam Heinrich Himmler, czy nam się to podoba, czy nie. Możemy nie postępować tak jak on, ale nasze motywacje i orientacje etyczne nie są — poprzez nasze wspólne człowieczeństwo i wewnętrzną omylność tego stanu — całkowicie odmienne.
Stopnie współudziału
Jedna z rozmów podczas zajęć, która nie dawała mi spokoju, dotyczyła tego, czy nazistowscy biurokraci byli bardziej winni niż biznesmeni, którzy na przykład zapewnili wsparcie logistyczne transportu osób niepełnosprawnych na śmierć w ramach Aktion T4. Na początku odpowiedź wydaje się oczywista — oczywiście nazistowscy biurokraci byli bardziej winni. Ale nasza rozmowa wywołała pytania, które uniemożliwiły nam tak zdecydowaną odpowiedź. Kto miał większą swobodę, aby nie wykonywać rozkazów? Która grupa naprawdę posiadała zdolność osądu? Pomimo naszych najlepszych starań nie udało nam się dojść do prostej „właściwej” odpowiedzi.
Rozmowa ta wydobyła na światło dzienne kwestię stopnia współudziału. Czyje ręce są bardziej brudne? Czy to ma znaczenie? A jeśli ma, to jak bardzo brudne znaczy zbyt brudne? Ten tok rozumowania wydaje się najbardziej rozpowszechniony w polityce, w której brzemienny w skutki artykuł Michaela Walzera na temat problemu brudnych rąk prowokuje takie pytania.1 Jego główne założenie jest proste: to po brudnych rękach poznajemy prawdziwie moralnego polityka. Jeśli dana osoba mówi, że nie ma brudnych rąk, to albo udaje, że są czyste — a zatem jest politykiem
i niczym więcej — albo nie może się zdobyć na ich pobrudzenie — a zatem jest człowiekiem moralnym i niczym więcej. Wynika z tego argument, że aby wykonywać dobrą pracę polityczną, jakaś forma brudnych rąk jest konieczna. Jest to nieodłączna część pracy.
To z kolei wywołuje powiązane pytanie: czy możemy powiedzieć to samo o biznesie? Czy te formy współudziału są po prostu kosztem prowadzenia biznesu, czy też jesteśmy
w stanie znaleźć sposoby na wyjście z takiej opresji? Jeśli unikniemy brudzenia sobie rąk, czy to uczyni nas moralnymi ludźmi i niczym więcej, czy też nadal możemy być moralnymi biznesmenami? Chciałabym wierzyć, że możemy być tymi drugimi. Decyzje biznesowe nie muszą przyjmować mentalności sumy zerowej, którą opisuje Walzer. Jednak ujęcie problemu w tych kategoriach ujawnia ważne niuanse w naszym zawodzie.
Przy ocenie tych niuansów pomocne wydają się dwie kategorie: branża — czyli sektor,
w którym działa firma — i lokalizacja — czyli miejsce, w którym się znajduje. Czy niektóre firmy są bardziej podatne na ten sposób myślenia niż inne? Firma z branży obronnej prawdopodobnie zmaga się z tymi problemami znacznie częściej i na większą skalę niż firma detaliczna. Oprócz sektorów, miejsce,
w którym firma istnieje i działa, również musi mieć wpływ. Sposoby pracy lub koncepcje
14
Wyjazd FASPE był ukoronowaniem mojego pierwszego roku studiów biznesowych, podczas którego kwestie odpowiedzialności etycznej i zawodowej były omawiane szeroko i osiągnęły swój cel. Był to jednak również początek, który popchnął moje myśli w wielu nowych kierunkach. Poniższe refleksje to moje próby opisania miejsc, które wywarły na mnie największe wrażenie, a do których to doświadczenie mnie zaprowadziło. Choć są to raczej rozważania i pytania niż odpowiedzi, mam nadzieję, że będę kontynuować poszukiwanie odpowiedzi i w ten sposób wyostrzę własne myślenie, jednocześnie rozwijając naszą debatę nad tym tematem jako profesjonalistów.