Memoria [PL] Nr 86 | Page 14

KWESTIONUJ

SWOJE ZASADY ETYCZNE

Devin Ames*, FASPE

Znalazłem się w sytuacji, w której wypowiedziałem tylko „O Boże” i nie mogłem powiedzieć nic więcej. Było to jedyne słowa modlitwy, jakie byłem w stanie z siebie wydobyć. W tym miejscu i czasie nie mogłem nie skupić się na przerażającej brutalności

i okrucieństwie, które miały miejsce

w Auschwitz. Ciążyła na mnie prawda, że miejsce to nie było odizolowanym obozem stworzonym przez kilku fanatyków, ale było możliwe dzięki współudziałowi i obojętności milionów ludzi.

Ważne jest, by pamiętać, że Auschwitz nie wzięło się znikąd. Droga do miejsca, gdzie zginęło tak wielu ludzi, została utorowana przez decyzje i obojętność milionów. Mieszkańcy pobliskiego miasta zostali wysiedleni w czasie tworzenia i rozbudowy obozu. W Niemczech były jednak inne obozu ściśle związane z codziennym życiem społeczności. Obozów nie było kilka – jak dowiedziałem się z mapy w Niemieckim Centrum Pamięci Ruchu Oporu w Berlinie, było ich ponad 44 tysiące, począwszy od obozów pracy przy fabrykach, przez obozy dla więźniów politycznych, aż po takie jak Auschwitz-Birkenau, które pełniły funkcje zarówno obozów koncentracyjnych, jak i ośrodków zagłady. Były wszędzie. W tym samym muzeum poznałem historie wielu ludzi, którzy sprzeciwiali się nazistowskim politykom i programom, z których wielu zostało straconych za swoją aktywność. Gdziekolwiek podróżowaliśmy, nieustannie przypominano mi zarówno o ludziach, którzy milczeli, ale też o tych, którzy działali i mówili na rzecz ludobójstwa.

Jako stypendysta programu FASPE dużo myślałem o roli religii. Przypomniałem sobie obraz pastora błogosławiącego nazistowskich żołnierzy. Myślałem o tym, jak wielu chrześcijan w Niemczech poparło Adolfa Hitlera. Myślałem o tym, że religia była zakazana w obozach, ponieważ mogła być źródłem nadziei. Myślałem o latrynach, które stały się miejscami modlitw dla grup więźniów, ponieważ były esesmani rzadko tam wchodzili ze względu na panujące tam smród i warunki sanitarne. Przypomniałem sobie także Martina Lutra, którego teologiczne pisma przybliżyły mi Boga jako kochającego

i pełnego łaski, ale który również napisał

„O Żydach i ich kłamstwach” – tekst skrajnie antysemicki, który został doceniony

i wykorzystany przez nazistów.

Po powrocie do Stanów Zjednoczonych głęboko zastanawiałem się nad tymi wypowiedzianymi słowami: „O Boże”. Dlaczego przyszły mi na myśl właśnie one? Dlaczego nie mogłem znaleźć innych słów modlitwy? Czy były one wyrazem rozpaczy, żałobnym szeptem, gniewnym krzykiem, reakcją na koszmarny ciężar? Tak, na pewno wszystkim tym, a prawdopodobnie jeszcze czymś więcej.

Nie mogę też przestać myśleć o zdaniu zapisanym na okładkach notesów, które otrzymaliśmy od FASPE: „Kwestionuj swoje zasady etyczne”. To stwierdzenie jest zarówno uniwersalne, jak i bardzo konkretne. To wezwanie do tego, by nie poddawać się bezkrytycznie żadnemu systemowi etycznemu, lecz raczej poświęcić czas na rozważenie podstaw i konsekwencji jakiegokolwiek rozumowania etycznego.

Te dwie frazy: „O Boże” i „Kwestionuj swoje zasady etyczne” wciąż wybrzmiewają w mojej głowie. W tej chwili widzę oba wyrażenia jako wezwania. Widzę „O Boże” jako moje wołanie do Boga, jako odniesienie się do tego, co czułem, stojąc w Auschwitz, jako wezwanie, które trwa, gdy wciąż myślę o tym, jak te doświadczenia wpływają na mnie i na moje dzisiejsze wybory i czyny. Patrzę na świat wokół mnie i zastanawiam się, co by się stało, gdyby zamiast desperacko szukać właściwej odpowiedzi, mogliśmy nauczyć się trwać przy prostym „O Boże”. Czasem to najlepsze słowa, jakie można wypowiedzieć.

„Kwestionuj swoje zasady etyczne” wydaje się zarówno wezwaniem, jak i błaganiem. Czasami bolesną i naglącą myślą w coraz bardziej podzielonym świecie, w którym tak łatwo upieramy się przy swoim zdaniu

i demonizujemy tych, którzy się z nami nie zgadzają, widząc siebie jako obrońców „właściwej drogi”. Co by się stało, gdybyśmy konsekwentnie i uczciwie przyglądali się naszym zasadom, naszym fundamentom etycznym, i zastanawiali się, jak je modyfikować w zależności od ich wpływu na innych ludzi?

blogu Faith+Lead

Podczas przejścia z przewodnikiem po Muzeum Auschwitz zauważyłem, że moja zazwyczaj rozmowna grupa nagle zamilkła, nie zadając przewodnikowi ani jednego pytania. W kilku momentach podczas zwiedzania czułem potrzebę modlitwy – modlitwy w miejscu, gdzie zaledwie pokolenie temu miały miejsce niewyobrażalne okrucieństwa.

14