Betonowe płyty tworzyły poszarpaną formę. Przez osiemdziesiąt lat uginały się, odkształcały, by następnie pęknąć pod własnym ciężarem, zapadając się w pustkę pod spodem. Zajęło mi to chwilę, by zrozumieć, czym były: blokiem latryn. Tutaj więźniowie Birkenau byli zmuszani do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych, niezbędnych, by przetrwać. Strażnicy bili każdego, kto przebywałby tam zbyt długo. Kiedy próbowałem pojąć grozę, panującą
w tym miejscu, zaskoczył mnie ruch.
Był to zając. Jego głowa wystawała ponad beton. Przebiegł przez spękaną ziemię,
a następnie zniknął w ruinach. Ku mojemu zaskoczeniu trząsłem się. Widok życia zwierzęcia tylko pogłębił moje poczucie pogwałcenia. Jakie miałem prawo stąpać po tej ziemi, przesiąkniętej, jak ubolewał inny członek FASPE, „krwią i popiołem”?
Byłem w Birkenau sam. Chociaż planowałem spędzić popołudnie w Auschwitz I, coś sprawiło, że pojechałem autobusem o jeden przystanek dalej. Moje opracowanie próbuje uhonorować to, co tam przeżyłem – trzy godziny, które trudno mi opisać słowami.
W nocy, po wyjeździe z Polski, przewracałem się z boku na bok; śniłem o siatce, która rozciągała się w nieskończoność. Kiedy się obudziłem, wiedziałem, że były to rzędy kominów.
Birkenau obnaża fałszywą przesłankę neutralności. Nie mogę i nigdy nie mogłem przedstawić neutralnej relacji z pobytu tam. Haitańsko-amerykański antropolog Michel-Rolph Trouillot wyjaśnia dlaczego: jakakolwiek narracja, jaką mógłbym opowiedzieć o przeszłości, z natury będzie mieć znaczenie nadrzędne. W swojej słynnej książce z 1995 r., „Silencing the Past: Power and the Production of History” (Uciszając przeszłość: władza i produkcja historii), Trouillot twierdzi, że „sama władza współpracuje z historią”1. Ich splątanie, twierdzi Trouillot, zaczyna się w momencie, gdy teraźniejszość staje się przeszłością. Wciąga nas. Zapisujemy subiektywne historie, a mianowicie te, które odzwierciedlają nasze umiejscowienie rasy, płci, klasy i innych aspektów tożsamości. Daleko nam do zachowywania wydarzeń „takimi, jakie się wydarzyły”, pojęcie ustalonej prawdy historycznej wzmacnia narracje zrodzone z władzy – i tłumi te, które są podrzędne2.
Aby wykazać tę prawdę, Trouillot ukazuje,
w jaki sposób „historia”, taka, jaką opowiadają podręczniki, ignoruje rewolucję haitańską. Rozważa jej wymazanie
w odniesieniu do innych aktów historycznej korupcji, w tym negowania Holokaustu. Trouillot odkrywa, że władza przemierza to wszystko niezauważona. „Teraz wiemy, że narracje składają się z milczenia”, ostrzega Trouillot, „nie wszystkie z nich są celowe lub nawet dostrzegalne jako takie w czasie ich tworzenia”3.
Jeśli powiem, że duchowni, dziennikarze
i lekarze musieli zdecydować, czy „kolaborować” z reżimem nazistowskim, czy „stawiać mu opór”, zakładam, że mogli podjąć tylko jedno z dwóch działań: jedno moralne, drugie niemoralne. Wnioskuję, że ich etyka nie była już naruszona, że nie byli już współwinni rządów nazistowskich. Te twierdzenia ujawniają tyle samo o mnie, co
o tych, którzy stanowili przedmiot moich rozważań. W końcu mam swój udział w założeniu, że kolaboracja i opór wykluczają się wzajemnie. Ta binarność sugeruje, że ja – biały, nieżydowski mężczyzna – mogłem wybrać opór i w ten sposób zachować niewinność. To założenie mi schlebia.
Aby było jasne, ludzie z różnych grup zawodowych w epoce nazistowskiej musieli wybierać między dobrem a złem. Wierzę, że określenia „opór” i „kolaboracja” słusznie opisują to rozdroże. Jednak skrajności te nie oznaczają po prostu przełączenia włącznika. Ludzie nie trzymali się po prostu jednego lub drugiego. Jedna decyzja – potępienie nazistowskich działań wojennych przy jednoczesnym braku obrony swoich żydowskich sąsiadów – ukazuje, jak łatwo zboczyć z wybranej drogi. Pisząc
o apartheidzie, Jacob Dlamini podkreśla, że opór od kolaboracji zawsze oddzielała „cienka granica”4. Czy ta granica była grubsza w czasie Holokaustu?
Przeciwstawianie sobie tych dwóch stanowisk maskuje założenia zakorzenione we władzy. Jeśli definiuję opór jako stan czystości moralnej, to „osoba stawiająca opór” musiała rzucić wyzwanie reżimowi nazistowskiemu w sposób nie budzący wątpliwości. Kogo uznam za osobę spełniającą te kryteria?
Historycy Vesna Drapac i Gareth Pritchard piszą: „dominujący obraz osoby stawiającej opór pozostaje indywidualny, bohaterski
i męski”5. Krytykują „paradygmat oporu/kolaboracji z podziałem na płeć”,
11
4. Jacob Dlamini, Native Nostalgia (Johannesburg: Jacana Media, 2010), 8.
5. Vesna Drapac and Gareth Pritchard, “Beyond Resistance and Collaboration: Towards a Social History of Politics in Hitler’s Empire,” Journal of Social History 48, no. 4 (2015): 875. https://doi.org/10.1093/jsh/shv006.
Tereny Auschwitz II-Birkenau.