Memoria [PL] Nr 81 | Page 14

Sam proces dostarczania pomocy nie był łatwy i niósł z sobą ryzyko aresztowania. Matylda przekupując „postów” i kapo, od stycznia 1941 r. do listopada 1943 r. przeciętnie co tydzień dowoziła żywność, lekarstwa, zastrzyki oraz ciepłą bieliznę, a czasami przybory do pisania. W porze zimowej dostarczała ponadto skarpety, nausznice, ciepłe koszule i swetry, które otrzymywała od mieszkańców Komorowic. Wraz z nią w akcji tej udział brała przede wszystkim spokrewniona z Moroniami Helena Kraus, która „dostarczała kartki żywnościowe, żywność, lekarstwa i odzież dla więźniów”14. W kręgu zaprzyjaźnionych z nią osób była także zamieszkała w Brzeszczach, przy ul. Kosynierów 3 nauczycielka Stanisława Morończyk15. Ta ostatnia z chwilą, gdy jej działalnością pomocową zaczęło interesować się Gestapo, przez dwa miesiące zimowe 1942 r. ukrywała się w mieszkaniu H. Kraus

w Komorowicach16. Ponadto w świetle relacji M. Linert w działalność tę z terenu Komorowic zaangażowana była przedwojenna pracownica Wydziału Oświaty w Białej Jadwiga Błotko z d. Kołodziejczyk, a także Aniela Puczka oraz zamieszkała w Komorowicach Śląskich wspomniana Maria Kamińska z córką Władysławą, której brat był więziony w KL Auschwitz17.

Te młode kobiety z Komorowic, śpieszące

z pomocą więźniom z KL Auschwitz, z chwilą, gdy pojawiały się w Brzeszczach, zdrobniale nazywane były przez nieznających ich nazwisk więźniów „Panienkami od Bielska”. Wszystkie one w miarę posiadanych środków

i możliwości czasowych dowoziły do Moroniów, jak pisała Helena Kraus: chleb, cukier, herbatę, kawę, margarynę, czasem wędliny i masło. Ponieważ pracowałam

w fabryce, mogłam jeździć tylko w niedziele. Matylda była zarejestrowana jako pomoc

w gospodarstwie rodziców, mogła więc jeździć częściej. Dlatego ona wyjeżdżała najczęściej. Akcja ta trwała niestety tylko około dwóch lat, ponieważ ktoś prawdopodobnie z dozoru więźniów doniósł o tym władzom obozu.”18 Wydarzenie to Matylda Linert po latach

w swojej relacji 5 listopada 1974 r. tak opisała: „W 1943 r. o mało że nie wpadłam w ręce gestapo, gdy przywiozłam żywność do

p. Moroniowej. Po wypakowaniu i schowaniu żywności i kartek żywnościowych w piwnicy na ziemniaki, byłam w mieszkaniu. Wtedy to do mieszkania weszło trzech znajomych więźniów oraz kapo, ale nieznajomymi. Przywitałam się z więźniami, a gdy przemówiłam po niemiecku do kapo, spojrzał na mnie groźnym i złym wzrokiem. Speszona usiadłam koło piecyka i zaczęłam przykładać na palenisko. Gdy kapo odebrał klucze od szopy i więźniowie poszli po narzędzia pracy, wtedy to chyłkiem uciekłam na stację kolejową Jawiszowice. Wtedy to kapo dał znać do obozu w Oświęcimiu. Zaraz też przyjechała na koniach policja. Zrobiono rewizję

u p. Moroniowej i znaleziono przywiezione zapasy żywnościowe i kartki żywnościowe. Aresztowano p. Moroniową do obozu

w Oświęcimiu. Nie zdradziła, kto jej dostarczał żywność i lekarstwa. Winę wzięła na siebie. Sprowadzono córkę Honoratę, ale rysopis nie zgadzał się z moim. Była brunetką i o 15 lat młodszą. Oni szukali jasnej blondynki, mówiąc, że „Duch św. nie rozmnożył jej tyle żywności”19.

Ci trzej mężczyźni, z którymi Matylda Linert się przywitała, zostali w świetle relacji jednego

z nich zamknięci w bunkrze na terenie obozu na trzy dni, bez dostępu do picia i jedzenia. Wyszli z niego na wpół przytomni. „Opowiadał mi to jeden z nich imieniem Józef Haszczewski, gdy po odzyskaniu niepodległości przybył do Komorowic, aby nam «dziewczynkom od Bielska» podziękować za dożywianie i lekarstwa przenoszone potajemnie do obozu. Wtedy to otrzymał kupon na ubranie od Kraus Heleny oraz pracę i zamieszkał w Bielsku-Białej, ul. Spółdzielców 8/30 m. 7.”20.

Osadzona w więzieniu obozowym w bloku nr 4 w KL Auschwitz I Moroniowa, dzięki staraniom jednego z oficerów dozoru, który często pozwalał na dokarmianie więźniów i sam także z niego korzystał, została zwolniona po dwuipółtygodniowym śledztwie. Niemiec ten w imię dobrze pojętego własnego interesu, wyjaśnił aresztowanej i jej rodzinie co mają zgodnie w trakcie prowadzonego śledztwa mówić. W efekcie niezwykle dzielna

i opanowana Moroniowa nie tylko nikogo nie zdradziła, ale i po niespełna dwudziestu dniach została zwolniona. Mogła więc z pomocą męża górnika i nieletniej jeszcze córki Honoraty nadal dokarmiać przychodzących do jej szopy po narzędzia więźniów. Matyldzie natomiast przekazano, że ma się nie pojawiać

w Brzeszczach, ponieważ jest poszukiwana przez Gestapo, a dom Moroniów jest obserwowany. Równocześnie wskazano jej nowy adres, którym był położony blisko rynku w Brzeszczach dom. Tam też tylko kilka razy zawiozła paczki żywnościowe. Ojciec jej jednak bojąc się o nią, zamykał drzwi na klucz. Wyskakiwała wtedy przez okno niskiego parterowego domu i wcześnie rano, brnąc niejednokrotnie przez zaspy w śniegu z walizą żywności, udawała się na oddaloną o dwa kilometry stację kolejową. Równie uciążliwa

i długa była półgodzinna droga ze stacji

w Jawiszowicach do domu Moroniów. Śpieszyła się, ponieważ w domu miała obowiązek jeszcze tego samego dnia ugotować całej rodzinie obiad.

14 Ludzie dobrej woli. Księga pamięci mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej niosących pomoc więźniom KL Auschwitz pod redakcją Henryka Świebockiego. Oświęcim 2005, s. 445.

15 Por. Stanisława Morończyk. Ludzie dobrej woli. Księga pamięci mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej niosącej pomoc więźniom KL Auschwitz pod redakcją Henryka Świebockiego, Oświęcim 2005, s. 197-198.

16 Relacja Stanisławy Morończyk złożona 18 listopada 1982 r., ur. 4 grudnia 1920 r. w Brzeszczach, z zawodu nauczycielki, zamieszkałej w Brzeszczach, ul. Kosynierów 3, na temat jej udziału w ruchu oporu. APMA-B. Zespół Oświadczenia, t. 99, k. 88-90.

17 Był to Konstanty Kamiński, urodzony 16 września 1920 r, w Komorowicach, z zawodu tokarz, nr więźniarski 1406. Przeniesiony w 1944 r. do KL Ravensbrück, zmarł tamże. W cytowanej pracy Ludzie dobrej woli… autorzy piszą, że jego matka i siostra były „prawdopodobnie” mieszkankami Brzeszcz. Por. s. 295.

18 Helena Kraus: Wspomnienie poświęcone Matyldzie…, op. cit., s. 2.

19 Relacja Matyldy Linert z d. Pikoń z 5 listopada 1974 r., zam. W Komorowicach 447, pow. Bielsko-Biała, s. 16-17. Teczka Matyldy Pikoń zam. Linert nr 269, Zbiory Fundacji Generał Elżbiety Zawadzkiej. Archiwum Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej. https://kpbc.umk.pl/dlibra/publication/201065/edition/202732 [Odczyt 22 maja 2024 r.].