WYMORDOWANIE NIEPEŁNOSPRAWNYCH WIĘŹNIÓW UWZ LAGER LEBRECHTSDORF
W nocy z 7/8 oraz w dniu 8 września 1943 r. w komorach gazowych niemieckiego obozu KL Auschwitz-Birkenau zamordowano ok. 70 osób niepełnosprawnych z UWZ Lager Lebrechtsdorf (Potulice k. Nakła nad Notecią).
Mariusz Gratkowski, Muzeum Ziemi Krajeńskiej w Nakle nad Notecią
Po ataku na Polskę we wrześniu 1939 r. w Niemczech przystąpiono do eliminacji niemieckich obywateli uznanych za „niegodnych, aby żyć” (Akcja T4). Z czasem akcję przeniesiono na tereny okupowanej Polski. Tym łatwiej niemieckim okupantom przyszło mordowanie polskich więźniów. Likwidacja więźniów, uznanych za nieuleczalnie chorych, a przez to niezdolnych do pracy, prowadzono w większości niemieckich obozów koncentracyjnych od kwietnia 1941 r. pod kryptonimem „14f13”. Himmler wydał tajny rozkaz „zabijania wszystkich więźniów niedorozwiniętych umysłowo i okaleczonych”. Był to wg SS skuteczny sposób przeciwdziałania epidemiom oraz pozbycia się osób nieprzydatnych do pracy. Po klęskach na frontach w 1942 i 1943 r. życie więźniów obozów stało się cenniejsze. Mieli umierać, ale po wyeksploatowaniu ich sił fizycznych w różnego rodzaju firmach zbrojeniowych i działających na rzecz III Rzeszy Niemieckiej. Stąd 27.04.1943 r. Himmler wydał rozkaz komendantom obozów koncentracyjnych, aby w przyszłości w ramach akcji „14f13” wybierać tylko i wyłącznie więźniów psychicznie chorych.
W UWZ Lager Lebrechtsdorf, na skutek głodu i ciężkiej pracy oraz dużej liczby osób, wybuchały różnego rodzaju epidemie. Część chorych nie rokowała nadziei na uleczenie i przywrócenie do pracy. Do tego kilkadziesiąt osób nie nadawało się do żadnej pracy z powodu wrodzonych ułomności fizycznych i umysłowych. Los tych ostatnich był okrutny. Niemieccy „nadludzie” odseparowali większość z nich od pozostałych więźniów i przetrzymywali w piwnicach pałacu (obok głównego pomieszczenia, w którym znajdowali się więźniowie kolumny karnej). Uśmiercano tam ich poprzez zagłodzenie i brak jakiejkolwiek opieki. – Osoby te nie były wypuszczane na zewnątrz, gorzej odżywiane i skazane na śmierć z powodu zagłodzenia – podkreśla Edmund Nitkiewicz, były więzień. Osoby te często głośno domagały się pomocy.
„Codziennie rano idąc z obozu do zamku, słyszałem jak i inni jęki i krzyki. Latem przy otwartych oknach w tych piwnicach było nawet widać te osoby leżące i dogorywające na pryczach” – dodaje były więzień Adam Groblewski. Chorzy na gruźlicę osadzeni byli w osobnym odizolowanym baraku, powszechnie zwanym „barakiem śmierci”.
Powolna śmierć, a i za pewne „niedogodności” dla niemieckich oprawców w postaci krzyków, doprowadziły do wydania w połowie 1943 r. morderczej decyzji o zgładzeniu osób niepełnosprawnych, niezdolnych do pracy. Perfidia planu polegała na tym, że ogłoszono wśród więźniów, iż osoby chore, niepełnosprawne, mogą się zgłaszać i będą zwolnione celem dalszego leczenia. Większość więźniów nie dała się nabrać. Zdarzali się nawet pojedynczy Niemcy z obsługi administracyjnej, którzy przestrzegali znajomych sobie Polaków. Listę „zwolnionych” ustalił osobiście naczelnik obozu (Lagerführer) Waldemar Tennstaedt w asyście sanitariuszki Charlotte Jaworek. Było to latem 1943 r.
Pewnego wieczoru (prawdopodobnie 6.09.1943 r.) zwołano apel więźniów, wyczytano listę ok. 70 osób i nakazano przygotować się do podróży. Ok. godz. 22.00 załadowano na dwie ciężarówki i wywieziono do Nakła. Były to zarówno dzieci oraz kobiety i mężczyźni w różnym wieku. Według świadków było to 68 osób. Na dworcu kolejowym w Nakle osoby przesadzono do dwóch wagonów kolejowych (osobowych) na bocznicy. Rzeczy osobiste oraz pościel itp. wróciły jednak do obozu, co dało wiele do myślenia. Według wspomnień więźniów,
w obozie rozeszła się pogłoska, podsycana przez część administracji Niemieckiej, że niezdolnych do pracy wywieziono do KL Lublin (Majdanek) i tam stracono. Przy nazwiskach na liście więźniów nakazano wykonać krzyżyki. Niemcy, pytani przez krewnych osób o los wywiezionych, pogardliwie odpowiadali, że „poszli na szmelc” lub do „Himmelkommando” (do nieba).
Po wojnie prokuratorzy polscy próbowali rozwikłać zagadkę losu wywiezionych. Niczego pewnego nie ustalono. Autorowi udało się ustalić ponad wszelką wątpliwość, że osoby te zgładzono w KL Auschwitz-Birkenau. 7.09.1943 r. z Bydgoszczy transportem kolejowym wysłano 9 dziewcząt i 23 kobiety. Wszystkie one w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach trafiły do komory gazowej i zginęły w nocy 7/8.09.1943 r. Mężczyzn i chłopców wysłano następnego dnia. Zgładzono ich tego samego dnia w komorze gazowej. Było ich 35. Wszyscy więźniowie otrzymali numery obozowe KL Auschwitz. Obozowy ruch oporu (Pomoc Więźniom Obozów Koncentracyjnych) skopiował listę kobiet i odnotował fakt ich zamordowania. List mężczyzn nie skopiowano. Wśród zgładzonych było kilkanaście dzieci poniżej 13 roku życia. Najmłodsze miało 3 lata.
Nie jest do końca jasne dlaczego doszło do tej zbrodni, skoro Himmler w kwietniu zakazał wykonywania tego typu akcji. Wg świadków, mieli tego dokonać samowolnie SS-mani, będący pod wpływem alkoholu.
Autor dziękuje pracownikom Biura ds. Byłych Więźniów Muzeum KL Auschwitz-Birkenau za życzliwość i pomoc w uzyskaniu kluczowych informacji.