okupacji Auschwitz (wtedy Oświęcim) urósł do rangi ponurego, niosącego grozę symbolu okrucieństwa i śmierci.
Braku wiedzy autora dowodzą także liczne pomyłki natury czysto faktograficznej. Niemal każdy fragment, w którym autor przedstawia obiektywne, łatwo weryfikowalne fakty, jak daty i miejsca wydarzeń, okazuje się zawierać błędy, nieraz rażące.
Sięgając do kilku przykładów: z książki Steve’a Matthewsa czytelnik dowie się m.in., że droga z okolic Krakowa do Auschwitz wiodła przez Opole, które zresztą w styczniu 1940 roku w przekonaniu autora, musiało być miastem leżącym w granicach okupowanej Polski, a otaczające je wioski (ich polskie nazwy „usunięto
z drogowskazów”) były usiane ruinami
i stertami zwłok piętrzącymi się na nieużytkach jeszcze po blitzkriegu (autor używa tej nazwy dla określenia kampanii wrześniowej). Budzące zdumienie przekłamania znajdują się w rozdziale dotyczącym wyzwolenia Auschwitz. Czytelnik dowie się z niego m.in., że obóz ten został oswobodzony przez Rosjan
i Brytyjczyków. W jednej ze scen brytyjski żołnierz przywołuje swoje doświadczenia
z wyzwolonego rzekomo wcześniej obozu Bergen-Belsen (faktycznie wyzwolony
w połowie kwietnia 1945 r., niemal trzy miesiące po KL Auschwitz), a jednocześnie
z innego fragmentu wynika, że kolejnym jego celem będzie zdobycie Berlina (leżącego w linii prostej ok 250 km na wschód od Bergen-Belsen). Wynikałoby
z tego, że nacierający z zachodu Brytyjczycy (co ciekawe w książce Matthewsa inni zachodni alianci, w tym np. Amerykanie,
w ogóle nie występują) przeszli przez całe terytorium Rzeszy, po czym najwyraźniej zawrócili na zachód, by dokonać ostatecznego zdobycia stolicy Niemiec.
Jeden z rozdziałów opisuje wizytę Adolfa Eichmanna i Reinharda Heydricha w KL Auschwitz, przy okazji której polscy partyzanci podjęli dość nieudolną próbę zamachu na obydwu dygnitarzy. Z opisów można wnioskować, iż akcja ta miała mieć miejsce w drugiej połowie lata 1942 roku, kiedy w rzeczywistości Heydrich już nie żył, gdyż został zabity w maju 1942 roku
w Pradze.
Autor wydaje się nie zwracać uwagi na to, że II wojna światowa była dynamicznym procesem, ale zamiast tego przedstawia ją jako zjawisko niezmienne w czasie. W treści pojawiają się nie tyle błędy w datacji, ile opisy zdarzeń pojawiających się w czasie,
w którym wydarzyć się nie mogły. I tak w części, której akcja rozgrywa się w styczniu 1940 roku znajduje się wzmianka dotycząca rozstrzeliwania przez Niemców rosyjskich jeńców wojennych (wówczas swoich faktycznych sojuszników). W tych samych ramach temporalnych pojawia się obóz Auschwitz z przewarzającą liczebnie grupą więźniów żydowskich (faktycznie utworzony w czerwcu 1940 roku dla więźniów-Polaków), podobóz w Wiśnicy (sieć podobozów zaczęto tworzyć dopiero od 1941 roku), obóz kobiecy (w rzeczywistości utworzony w Auschwitz
w marcu 1942 roku) oraz krematoria i komory gazowe (pierwsza prowizoryczna komora gazowa została uruchomiona w Auschwitz pod koniec 1941 roku; masową zagładę na wielką skalę rozpoczęto w pierwszym kwartale 1942 roku, dopiero wtedy też do obozu zaczęły napływać liczne transporty Żydów). Autor nie poświęca ani słowa refleksji temu, czy i jak w ogóle możliwe byłoby utworzenie ogromnego obozu koncentracyjnego, zaprojektowanie
i wybudowanie komór gazowych
i krematoriów, opracowanie planów
zagłady Żydów w jej wymiarze praktycznym
i logistycznym oraz wcielenie tych planów
w życie w czasie zaledwie czterech miesięcy (od chwili wybuchu wojny).
W części opisującej styczeń 1940 roku pojawia się również postać dr. Mengele, który faktycznie rozpoczął służbę w Auschwitz w połowie 1943 roku, a fikcyjny komendant obozu powołuje się na statystyki obozu śmierci w Treblince z „ubiegłego roku” (a zatem z 1939?), tymczasem obóz ten został utworzony w połowie 1942 roku. Znajdujemy też niedorzeczną informację, jakoby więźniowie obozu nie myli się od czterech lat. W tle wszystkich wydarzeń obozowych, od stycznia 1940 roku niemal do końca jego istnienia, jest masowa zagłada Żydów węgierskich. Faktycznie obywatele węgierscy stanowili najliczniejszą grupę narodowościową wśród zamordowanych w KL Auschwitz Żydów, ale ze względu na stosunki niemiecko-węgierskie ich deportacje do Auschwitz rozpoczęto dopiero wiosną 1944 roku. Do jesieni wywieziono łącznie ok. 430 tysięcy kobiet, mężczyzn i dzieci. Rozmiar tej zbrodni jest tym bardziej porażający, kiedy uzmysłowimy sobie, że większość spośród ok. 330 tysięcy zamordowanych w komorach gazowych bezpośrednio po przybyciu do obozu zginęło w ciągu zaledwie dwóch miesięcy – od maja do lipca 1944 roku, na pół roku przed likwidacją komór gazowych i wyzwoleniem KL Auschwitz.
Zakłamanego obrazu Auschwitz stworzonego przez Matthewsa dopełniają nieautentyczne, przerysowane fantazje dotyczące makabry obozowej oraz nierealistyczne zachowania więźniów, jak na przykład spacery więźniarek z puffu po całym obozie, łącznie ze zwiedzaniem krematoriów. Wątek istnienia obozowego domu publicznego i zasad w nim panujących zawiera tak wiele nieprawdziwych informacji i został przez autora odtworzony w sposób mający tak niewiele wspólnego z rzeczywistością historyczną, że właściwie w żadnym aspekcie nie może być uważany za niosący jakąkolwiek prawdę. W książce Mathews’a dramat kobiet skierowanych do pracy w obozowym domu publicznym został potraktowany instrumentalnie, jedynie jako sensacja i pretekst dla naturalistycznych, miejscami wręcz pornograficznych opisów. Część z przedstawionych przez autora postaci, niedorzecznych scen i infantylnych dialogów wywołuje u czytelnika zażenowanie.
Właściwie każdy podjęty w książce wątek zawiera poważne lub bardzo poważne uchybienia merytoryczne. Wskazane powyżej to zaledwie część spośród długiej listy powodów, dla których nie warto sięgać po tę powieść. Matthews to kolejny autor, który zapewniając czytelnika o swoim głębokim zaznajomieniu z tematem, tworzy powieść mającą rzekomo zawierać w sobie elementy realizmu i prawdopodobieństwa, a faktycznie będącą od początku do końca pozbawionym wartości faktograficznej wytworem fantazji. O tym, jak wiele złego w przestrzeni pamięci o dramatycznej historii Auschwitz i jego ofiarach mogą robić tego typu publikacje, niech świadczą fragmenty recenzji zamieszczanych na internetowych blogach, dowodzące, że nie każdy rozróżnia tego typu pseudoobozową fikcję od autentycznej literatury wspomnieniowej. Czytamy w nich między innymi: „Autor […] nie przebiera w słowach i w dość brutalny sposób pokazuje to, co działo się w obozach” , „w interesujący, ale również wstrząsający sposób oddaje realia wojenne tamtego okresu” ; książka ta „łączy trudną fikcję literacką z jeszcze trudniejszą i bardziej dramatyczną rzeczywistością w czasach wojny” . Zofia Czyńska w swojej recenzji Sekretnego pokoju w Auschwitz stwierdza, iż jest to „przejmująca historia będąca wspomnieniem Anny Burczyk” . Biorąc pod uwagę, że autorka tych słów jest filolożką, dziennikarką i współpracującą z licznymi redakcjami literackimi redaktorką książek , można mieć obawy, że wielu czytelników dojdzie do wniosku, iż jest to powieść prawdziwa, a niejeden, zwiedziony umieszczonymi na okładce reklamami uwierzy, że ma do czynienia z literaturą faktu.
Dlatego też należy raz jeszcze z całą mocą podkreślić, że powieść S. Matthews’a pt. Sekretny pokój w Auschwitz jest w całości wytworem fantazji autora i w żadnej mierze nie opisuje historii ani realiów KL Auschwitz. Pod względem faktograficznym nie prezentuje jakiejkolwiek wartości i nie może być traktowana jako źródło wiarygodnej wiedzy na temat obozu. Jeśli zaś chodzi o przedstawienie historii II wojny światowej, a zwłaszcza historii obozu Auschwitz, jest to prawdopodobnie najgorsza książka, jaka ukazała się w ostatnich latach. Niestety, nie jest ona wyjątkiem, a jedynie kolejnym przykładem tak popularnej w ostatnich latach – zakłamującej historię i obrażającej pamięć o ofiarach hitlerowskiego ludobójstwa – literatury popularnej pseudohistorycznej.