pozostawałam w tyle. Było mi już obojętne… Wyskoczyłam z szeregu i pobiegłam do brata, aby nie został sam. Tak zostaliśmy na terenie obozu. Matka o tym nie widziała.
Była nas większa grupka dzieci. Chorych, z rewiru. Zaopiekowała się nami taka Białorusinka, babuszka, Janeczka. Wzięła nas do barku i opiekowała się nami. Byliśmy głodni, zmarznięci. Starsi więźniowie, poszukiwali posiłków, jakiegoś jedzenia, rozbijali magazyny z żywnością.
Brat dostał dwa bochenki chleba. Przyniósł. Był suchy. Spaliśmy na nim. Śnieg żeśmy topili w tych paleniskach i maczaliśmy ten chleb. To był nasz posiłek dzienny. Tak było prawie 10 dni.
Aż któregoś dnia, bliżej ten front był…. Bardzo blisko. Było widać w białych kombinezonach jak biegają żołnierze z karabinami. Babeczka, Białorusinka powiedziała, żebyśmy się nie próbowali wyjść, bo jest blisko front i możemy zginąć.
Wieczorem do naszego baraku trzech wojskowych przyszło. Jeden wysoki oficer w takiej wysokiej czapce i zrozumiałam go. Nie wiem, czy powiedział po polsku, czy po rosyjsku, ale powiedział: Dzieci, co wy tutaj robicie? Był zaskoczony widokiem. Powiedział, żebyśmy byli w pomieszczeniu zamknięci, bo tu jest front i mogą nas zabić. Przynieśli nam kocioł pomidorowej zupy. To był pierwszy gotowany posiłek.
Ja usłyszałam, że jakaś grupa kobiet i starszych dziewcząt, chce wyjść z obozu i iść do domu. Nie wiedziałam gdzie, którędy, ale postanowiłam, że z bratem dołączymy się do nich, żeby jak najszybciej opuścić to miejsce. I wcześnie rano wyszliśmy z tego obozu. Szliśmy pieszo. Masa trupów leżała. Dużo śniegu było.
Zimno. Podwiózł nas po drodze gospodarz furmanką. Potem jakiś samochód wojskowy wszystkich nas zebrał i zawiózł do Krakowa do Czerwonego Krzyża.
Ale byliśmy wolni.
Dzisiaj stojąc tu, w Miejscu Pamięci Auschwitz-Birkenau, z przerażeniem słucham wiadomości ze strony wschodniej, że tam jest wojna. Wojska rosyjskie, które nas tu wyzwoliły, tam prowadzą wojnę na Ukrainie.
Dlaczego? Dlaczego, taka polityka jest?
Moja mama w marszu przeszła Neustadt, Ravensbruck. Wróciła bardzo chora. Tato zginął w Henbsruck Flossenburg. Byliśmy sami. Dziękuję.