Moją publikację biograficzną również należy tak rozumieć. Ożywiony ponownie we wspomnieniach, długo tłumiony ból z powodu nieludzkich zbrodni i przemocy wobec mojej (licznej) rodziny a także wobec innych
ludzi jest ogromny i dla mnie trudny do zniesienia.
Bez Auschwitz moja biografia wyglądałaby zupełnie inaczej, ale Auschwitz nie można traktować tak, jakby się nie wydarzyło.
Bez Auschwitz moja własna rodzina, moi trzej synowie i moje dwie wnuczki miałyby inne emocjonalne dziedzictwo i inne życie.
Moje zaangażowanie na rzecz pełnej ludzkiego szacunku i pokojowej przyszłości jest dla mnie nieodzowne. Auschwitz nie może się powtórzyć.
Jednak samo proklamowanie „Nigdy więcej “ nie wystarczy!
Utrwalony podział pomiędzy
• tymi, którzy chcą odsunąć od siebie okropności, i
• tymi, którzy konfrontują się
z okrucieństwami,
trzeba przepracować razem. Jako ta, której to dotyczy, chcę wnieść w to swój wkład.
Wiem, że nienawiść i wykluczenie jednostek czy grup zawsze prowadzą do agresji i wojny. Wiemy, że pomiędzy różnymi grupami czy ideologiami potrzebny jest most, aby zamknąć lukę empatii pomiędzy różnicami.
Proces zaradczy jest zatem konieczny po obu stronach,
• zarówno w przypadku prześladowanych i ich potomków, jak i
• członków / potomków społeczeństwa sprawców.
I moim zdaniem poradzenie sobie z tym nie jest zadaniem do wykonania wyłącznie w odosobnieniu. To właśnie społecznie niszczycielskie procesy, jakim był dla wszystkich narodowy socjalizm, nie są zadaniem indywidualnym, lecz zbiorowym.
One się udają tylko
• w pragnącym zrozumienia i
• dobra byciu razem.
Wiem, że akurat to przesłanie nie spełni się na zawołanie. Ono może rozwijać się tylko jako przykład życia:
Jeśli Wy, zainteresowana i pamiętająca publiczność, będziecie dawać przykład pokojowego bycia razem, wówczas są duże szanse na zbiorowy i sprawiedliwy rozwój w naszym społeczeństwie.
Bardzo dziękuję za Waszą uwagę i Waszą otwartość na moje rzeczywiście niełatwe refleksje.
Wasza uważna obecność zachęca mnie do kontynuowania obranej drogi do porozumienia.
Fot. 4