Memoria [PL] Nr 41 (02/2021) | Page 14

Serduszka dla Auschwitz

Choć placówki zajmujące się szczególnie trudnymi rozdziałami z historii ludzkości już na dobre rozgościły się w mediach społecznościowych, czasami nadal wyczuwalny jest zgrzyt pojawiający się przy zderzeniu tych dwóch porządków: współczesnej, uproszczonej i szybkiej komunikacji w sieci i skomplikowanej, bolesnej historii. Wyzwaniem jest opowiedzenie historii osoby ocalałej z Auschwitz czy powstańca w 280 znakach, bo przecież tylko tyle możemy zawrzeć w twitterowym wpisie.

Marta Szadowiak, założycielka agencji Projekt PR, pracująca m.in. z instytucjami kultury, widzi ważną misję edukacyjną we wprowadzaniu do mediów społecznościowych trudnych treści. Według niej nie musi to wiązać się z trywializowaniem tematu, a jest raczej rozpowszechnianiem go w mediach masowego rażenia, dostosowując język do użytkownika.

– Na Facebooku czy Instagramie pod postem o zagładzie dalej można dać serduszko albo kliknąć „wow”, co jest mocno kontrastowe do tematu. Na przykład „W X roku zginęło X ludzi. Reakcja lubię to: Ja i 3459 osób”. I pewnie to budzi najwięcej wątpliwości obserwatorów. Ale w gruncie rzeczy Facebook i Instagram nie są zbudowane tak, że pasują do nich tylko treści rozrywkowe, a w wydźwięku lekkie, łatwe i przyjemne. To zachowania i reakcje – słowo-klucz – użytkowników sprawiają, że tak postrzegamy te platformy. Poważny temat może ulec trywializacji po tym, jak tysiąc osób kliknie „haha” na FB. Niby odbiorcy mogliby się wstrzymać i nie serduszkować postów o zagładzie na Instagramie, ale wtedy ucierpi na tym widoczność profilu – tłumaczy ekspertka od PR.

– By serduszka nie miały wątpliwego wydźwięku, lepiej informować o działalności samego muzeum, a nie o zagładzie jako takiej. O nowych wystawach, wydarzeniach, odwiedzinach – tłumaczy Szadowiak. Tak byłoby bezpieczniej, bez banalizującego wydźwięku serduszek. Tych samych serduszek, którymi instagramowicze obdarowują codziennie miliardy postów o życiu pięknym jak z obrazka, idealnych sylwetkach, foremnych wypiekach czy słodkich pieskach.

Kwestia odczytywania intencji osoby siedzącej po drugiej stronie światłowodu, konstruującej post czy komentarz wedle znanych tylko sobie intencji, to sprawa niezwykle skomplikowana. Dlatego osoby komunikujące się w sieci w imieniu muzeum muszą być szczególnie ostrożne i działać w wyważony sposób.

Czasem, jak opowiada Paweł Sawicki, jest pokusa, by odpowiedzieć każdej osobie. Albo wdać się w każdą dyskusję, a są przecież tacy, którzy prowokują i próbują wciągnąć muzeum w awanturę. Tego, jak unikać takich sytuacji, pracownicy Biura Prasowego Muzeum Auschwitz uczą się cały czas. Jak podkreśla Paweł Sawicki, mają z tyłu głowy bezpiecznik: myśl, że nie publikują treści w swoim imieniu, tylko jako reprezentanci niezwykle ważnej światowej instytucji.

Selfies w Auschwitz? To niestosowne

Każdy z profili społecznościowych Muzeum Auschwitz ma swój własny charakter, zadanie i sposób prowadzenia. Facebook jest od nieco dłuższych treści. Twitter – skróconych historii ofiar. A Instagram jak to Instagram – do pokazywania zdjęć, np. tych robionych przez odwiedzających Miejsce Pamięci, co oczywiście w dobie pandemii koronawirusa zostało zamrożone. Zdjęcia są różne. Wszyscy kojarzymy np. te słitaśne, uśmiechnięte focie na tle obozowych baraków i torach prowadzących na rampę do wyładunku więźniów czy drutów kolczastych okalających obóz.

– Mieliśmy kiedyś dyskusję na temat selfies w Muzeum. Pojawiały się głosy nawołujące, by w ogóle zakazać ludziom wnoszenia aparatów. Ale ludzie robią takie zdjęcia i to jest nasz współczesny sposób komunikacji. Nie wszystkie one są z definicji niestosowne. Może ktoś nie potrafi wyrazić swoich emocji inaczej? Zawsze trzeba rozważyć motywację danej osoby, a także uważać na zbyt szybkie reagowanie. Próba emocjonalnego napiętnowania w social mediach potrafi wywołać efekt fali negatywnych komentarzy, która w efekcie może zamienić się w zaszczuwanie ludzi – opowiada Paweł Sawicki, reprezentant miejsca, które jest pomnikiem tego, do czego może prowadzić zaszczuwanie jednych ludzi przeciwko innym.