Udało mu się wynegocjować uwolnienie wszystkich 2500 Niemców, czym zyskał uznanie przełożonych i kolegów. Wieść o jego sukcesie dotarła nawet do biura Führera w Berlinie. Następnie Lutz pomagał Żydom w Palestynie wykorzystując niemieckie paszporty. Miał możliwość pozyskiwania i rozdawania ludziom brytyjskich dokumentów ochronnych, umożliwiających legalne pozostanie w Palestynie.
W czasie, gdy Lutz odbywał swoją służbę, pewna amerykańska gazeta z St. Louis w stanie Missouri, gdzie dyplomata kiedyś mieszkał, opublikowała artykuł na całą stronę opisujący nową pracę byłego kaznodziei na drugim końcu świata. W końcowych akapitach artykułu jego autor pisał, że „służba konsularna ma to do siebie, że nigdy nie wiadomo, gdzie można trafić następnym razem”. Zdanie to wybrzmiewa niczym niezamierzone proroctwo. Kolejne powołanie Lutza, wynikające z jego doświadczeń w Stanach Zjednoczonych i Palestynie, okaże się kluczowe.
W 1942 roku Lutz został przeniesiony do Budapesztu. Po inwazji nazistów w marcu 1944 roku Lutz przypomniał sobie o dokumentach ochronnych, jakie wykorzystywał, by pomagać niemieckim Żydom w Palestynie i uznał, że mógłby je wykorzystać, by nieść pomoc Żydom na Węgrzech. W obliczu chaosu i terroru panującego w 1944 roku mało prawdopodobne było odbycie podróży z Budapesztu do Palestyny , więc osoby posiadające dokumenty ochronne uważane były za pozostające pod szwajcarskim nadzorem i nie brano ich pod uwagę przy wypełnianiu założeń „ostatecznego rozwiązania”, a więc nie musiały obawiać się deportacji do takich obozów, jak na przykład Auschwitz-Birkenau. Lutz był w stanie zdobyć 7000-8000 „pakietów” ochronnych i stworzył złożony system negocjacji mający zapewnić ich uznanie przez odpowiednie władze. Szybko zdał sobie sprawę, że wysiłki jakie podejmuje spełzną na niczym, jeśli nie będzie miał pewności, że nazistowskie jednostki sprawujące władzę na Węgrzech będą honorować dokumenty. Lutz umówił się na spotkanie z oficjelem reżimu nazistowskiego, który właśnie przyjechał do Budapesztu – Adolfem Eichmannem.
Eichmann był nieco zaskoczony prośbą, jaką otrzymał od tego eleganckiego, aczkolwiek introwertycznego dyplomaty. Na pierwszym spotkaniu nie powstrzymał się wręcz od kpin z Lutza, przyrównując go do Mojżesza, który chciał ratować swój naród. Eichmann zaakceptował jednak prośbę Lutza, który wkrótce otrzymał obietnicę, iż dokumenty ochronne będą uznawane przez Niemcy, częściowo z szacunku do działań, jakie Lutz podjął w przeszłości w Palestynie.
Dyplomata niezwłocznie opracował plan uratowania o wiele większej liczby osób niż wspominane już 7 do 8 tysięcy. Podczas gdy Eichmann zrozumiał, iż „pakiety”, o jakich mówił szwajcarski dyplomata odnosiły się do pojedynczych osób, Lutz doprecyzował, że miał na myśli całe rodziny, dzięki czemu zwiększyła się liczba osób, które był w stanie objąć ochroną. Lutz od razu rozpoczął dystrybucję dokumentów po całym Budapeszcie. Po mieście zaczęły krążyć także podrabiane szwajcarskie dokumenty ochronne, lecz Lutz skupiał się na czym innym. Kolejnym z jego działań było objęcie 76 budynków szwajcarską ochroną dyplomatyczną, by móc zakwaterować w nich tysiące węgierskich Żydów, którzy stracili swoje domy oraz majątek. Lutz często angażował się w ratowanie węgierskich Żydów, na przykład pewnego razu skacząc do Dunaju na ratunek Żydówce postrzelonej przez faszystowskiego milicjanta.
XXXXXX
Carl Lutz i Hans Steiner w Budapeszcie. FORTEPAN / Archiv für Zeitgeschichte ETH Zürich / Agnes Hirschi