Memoria [PL] Nr. 28 (1/2020) | Page 21

Jeśli się nad tym zastanowimy i przypomnimy sobie słowa pana prezydenta (Austrii), że władza ówczesna, która z jednej strony prowadzi sprytną politykę, bo na przykład spełnia żądania robotnicze. 1 maja nigdy w Niemczech nie był świętowany, oni proszę bardzo, dzień wolny od pracy. Wprowadzają element wczasów robotniczych. Potrafią przezwyciężyć bezrobocie, potrafią zagrać na godności narodowej - "Niemcy podnieśli się ze wstydu wersalskiego", "przywróćcie swoją dumę".

Jednocześnie ta władza widzi, że ludzi powoli ogarnia znieczulica, obojętność, przestają reagować na zło. I wtedy ta władza może sobie pozwolić na dalsze przyspieszenie procesu zła. I potem następuje już gwałtownie, a więc zakaz przyjmowania Żydów do pracy, zakaz emigracji, a potem nastąpi już wysyłanie do gett, do Kowna, do Rygi, do mojego getta łódzkiego, skąd większość zostanie wysłana do Kulmhofu w Chełmnie nad Nerem, gdzie zostanie zamordowana gazami spalinowymi w ciężarówkach, a reszta trafi do Auschwitz, gdzie w "sposób nowoczesny" zostanie wymordowana Cyklonem B w nowoczesnych komorach gazowych.

I tu się sprawdza to, co mówił pan prezydent. Auschwitz nie spadł nagle z nieba, Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się, aż stało się to, co stało się tutaj.

Moja córko, moja wnuczko, rówieśnicy mojej córki, moich wnuków, możecie nie znać nazwiska Primo Levi. Był jednym z najsłynniejszych więźniów tego obozu. Primo Levi użył kiedyś takiego sformułowania: "To się wydarzyło. To znaczy, że się może wydarzyć wszędzie, na całej ziemi".

Podzielę się z Wami jednym osobistym wspomnieniem. W roku 1965 byłem na stypendium w Stanach Zjednoczonych i wtedy był to szczyt batalii o prawa ludzkie, obywatelskie, o prawa dla ludności afroamerykańskiej. Miałem zaszczyt, brałem udział w marszu razem z Martinem Lutherem Kingiem. I wtedy ludzie, którzy dowiadywali się, że ja byłem w Auschwitz, pytali mnie: "Jak myślisz? to chyba tylko w Niemczech coś takiego mogło być? Czy mogłoby być gdzieś indziej?". Ja im wtedy mówiłem: "Może być u was, u was może być, jeżeli się łamie prawa obywatelskie, jeżeli się nie docenia praw mniejszości, jeżeli się je likwiduje, jeżeli nagina się prawo tak, jak to czyniono w Selmie, wtedy się może zdarzyć".

Co zrobić? Jedyne wyjście to wy sami - mówiłem im. Jeżeli potraficie obronić waszą konstytucję, obronić wasze prawa, obronić wasz porządek, obronić wasz porządek demokratyczny, który polega na tym, żeby chronić prawa mniejszości, wtedy potraficie to pokonać.

My w Europie w większości wywodzimy się z tradycji judeochrześcijańskiej, zarówno ludzie wierzący, ale i niewierzący przyjmują, jako swój kanon cywilizacyjny - dziesięcioro przykazań. Mój najbliższy przyjaciel, prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Roman Kent, który przemawiał tutaj, w tym miejscu, pięć lat temu, w czasie poprzedniego jubileuszu, nie mógł dzisiaj przyjechać, jest słaby, po chorobie, ale on wymyślił jedenaste przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, doświadczeniem Holokaustu, doświadczeniem tej strasznej epoki pogardy, brzmi ono: "nie bądź obojętnym".

I to chciałbym powiedzieć mojej córce, moim wnukom, rówieśnikom mojej córki, moich wnuków, gdziekolwiek mieszkają. W Polsce, w Izraelu, w Ameryce, w Europie Zachodniej, w Europie Wschodniej, tak w Europie Wschodniej, to bardzo ważne - nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana na poczet aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, ponieważ istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące.

Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny, bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie jak na was, jak na waszych potomków, "jakieś Auschwitz" nagle spadnie z nieba".