Memoria [PL] Nr. 28 (1/2020) | Page 16

W 1944 roku, gdy byłam zaledwie ośmioletnią dziewczynką, zostałam zabrana ze swojego domu w Hamburgu i deportowana do obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Jako że moja biologiczna matka była Sinti, naziści uznali mnie za cygankę i uwięzili wraz z tysiącami innych Sinti i Romów w tak zwanym obozie cygańskim. Spośród 23 000 więźniów „obozu cygańskiego” zamordowanych zostało prawie dziewięćdziesiąt procent.

Jakże okrutnie niewyobrażalnym jest fakt, że obóz zagłady Auschwitz był tylko jednym z miejsc, gdzie dokonywano zbrodni przeciwko Sinti i Romom. W całej okupowanej przez nazistów Europie Sinti i Romowie byli mordowani w obozach bądź rozstrzeliwani przez oddziały egzekucyjne. Dziś wiemy, że około 500 000 Sinti i Romów stało się ofiarami kampanii systemowej eksterminacji.

W Auschwitz doświadczyłam masowego ludobójstwa. Przed takimi elementami zbrodniczej infrastruktury, jak komory gazowe czy krematoria usytuowane w niewielkiej odległości od utrzymywanego pod napięciem obozowego ogrodzenia stały długie kolejki więźniów. Słyszeliśmy rozdzierające krzyki. Nie przestrzegano zakazu opuszczania zamkniętych na klucz baraków. Widzieliśmy przepastny teren, a na nim otwarty ogień. Ja, ośmioletnia dziewczynka, słyszałam jak dorośli rozmawiali, że musiał się im skończyć gaz, skoro palili ludzi żywcem.

Może zainteresować Państwa to, że zaledwie pół roku temu byłam tu, w miejscu pamięci Auschwitz, by upamiętnić wydarzenie, jakie miało tam miejsce 2 sierpnia 1944. Prawie 4300 mężczyzn, kobiet i dzieci z naszego obozu poniosło tamtej nocy śmierć. Ja znalazłam się w grupie wybranej przez nazistów do przetransportowania w bydlęcych wagonach do obozu koncentracyjnego Ravensbrück.

Nawet dziś jest mi niezwykle trudno wracać do miejsca, gdzie znajdował się były obóz koncentracyjny Auschwitz. Na własnej skórze doświadczyłam skutków prześladowań cyganów, antysemityzmu oraz rasizmu. Ja przeżyłam Auschwitz wyłącznie dzięki szczęściu oraz wielkodusznych czynach niektórych z moich towarzyszy niedoli.

Przez dziesiątki lat po 1945 roku ludobójstwo na Sinti i Romach było w dużym stopniu ignorowane. Z prywatnej inicjatywy Vinzenza Rose, jednego z pierwszych aktywistów ruchu praw obywatelskich Sinti i Romów, został na terenie byłego obozu wzniesiony skromny pomnik upamiętniający Sinti i Romów pomordowanych w Auschwitz. Jest on dziś miejscem, gdzie odbywają się takie ceremonie upamiętniające jak ta, w której wzięłam udział w sierpniu zeszłego roku.

Ci, którzy zostali zamordowani oraz ci, którzy przeżyli nigdy nie mogą popaść w zapomnienie. Mam nadzieję, że to miejsce pamięci oraz muzeum będą działać przez wiele kolejnych lat jako ostrzeżenie, by chore ideologie oparte na takich zgubnych naukach, jak na przykład eugenika, nigdy więcej nie doszły do władzy.