Memoria [PL] Nr. 25 (10/2019) | Page 34

O kolejnej kwestii mówi dr Piotr Kendziorek: tłumacząc relacje osobiste trzeba zmierzyć się z makabrycznymi opisami. To jest litania różnych cierpień, niewyobrażalnych. Trzeba znaleźć język, który oddawałby tę grozę. Tłumacz jednak nie może wprowadzać określeń bardziej jaskrawych niż w oryginale. Jest przekaźnikiem tekstu, zamysłu autora. W przypadku pism rad żydowskich lub urzędowych pism niemieckich dochodziła jeszcze kwestia oddania specyfiki ówczesnego języka biurokracji nazistowskiej, rozszyfrowania różnych skrótów, odniesień do kodeksów prawnych, funkcji niemieckich urzędów czy hierarchii wojskowych. Korespondencja pisana w języku niemieckim często dotyczyła spraw gospodarczych, produkcji w getcie. Używano bardzo specjalistycznego słownictwa (np. rodzaje butów), które w wielu wypadkach wyszło już z obiegu.

Być częścią tak ogromnego projektu

Projekt o tak dużej rozpiętości tematycznej wymagał ogromnej pracy źródłowej związanej z identyfikacją osób, miejsc, zdarzeń, rozszyfrowywaniem skrótów czy szyfrów. Tłumacze i redaktorzy – jak mówi dr Marek Tuszewicki - musieli zadbać o aparat pojęciowy w ten sposób, aby czytelnik czuł, że jest to kolejny tom pełnej edycji Archiwum, nie był zaskakiwany kolejnymi nazwiskami czy sytuacjami, które w innych wypadkach mógłby uznać za licentia poetica.

Wydanie pełnej edycji trwało kilkadziesiąt lat – kolejne tomy uzupełniały wiedzę edytorów o nowe informacje uzupełniające obraz całości. Dr hab. Joanna Nalewajko-Kulikov opracowywała pisma Ringelbluma pod koniec całego projektu, kiedy wiele osób zostało już zidentyfikowanych. Ogromnym plusem tej edycji w porównaniu z wcześniejszymi wydaniami Ringelbluma jest to, że udało się ustalić tożsamość mnóstwa osób – dzięki temu, że występują w innych dokumentach Archiwum, bądź w zdigitalizowanych dokumentach dostępnych w internecie.

Praca nad wydawnictwem wymagała ciągłego ujednolicania terminologii i przypisów, a także uzupełniania na bieżąco Inwentarza. Cały czas trwają również prace nad przygotowaniem tomu uzupełnień (tom 38. „Aneksy”), w którym znajdzie się m.in. dokładny spis wszystkich dokumentów zamieszczonych w poszczególnych tomach pełnej edycji.

Do niektórych przekładów jestem przywiązany

Tłumacze nie ukrywają, że do niektórych tekstów są szczególnie przywiązani, głęboko je przeżywają. Są to dokumenty z czasów Holokaustu, o dużym ładunku emocjonalnym. Nie mniej istotna jest też świadomość, że jest się współtwórcą przekładu i że można przeżyć pewne emocje razem z autorem, w ten sposób oddając mu honor i cześć i przedłużając ślad po nim. Dla dra Marka Tuszewickiego były to utwory Icchaka Kacenelsona, które są naładowane potężną energią, Marta Dudzik-Rudkowskiej czuje się osobiście związana z tekstem „Nakaz i ochotne spełnienie” rabina Szapiry, który jest bardzo intymny, robi ogromne wrażenie. Widać w nim nie tylko wielkiego cadyka, który jest wzorem dla swoich chasydów, ale przede wszystkim wyjątkowego człowieka – ojca, który opowiada o zmaganiach swojego dziecka z cierpieniem. (…) Żadne odczytanie tekstu, czy to dla analizy naukowej, czy dla czystej przyjemności, nigdy nie daje aż tak głębokiego kontaktu z autorem, jak czytanie dla przekładu.

Bella Szwarcman-Czarnota tłumaczyła prasę syjonistyczną. Poruszająca była dla niej świadomość – towarzysząca jej podczas pracy przekładowej - że autorzy artykułów w strasznych warunkach getta żyli wyobrażeniami ukochanej ojczyzny, w której Żydzi będą bezpieczni.

Dla dr Moniki Polit osobiste związanie z tą pracą jest związaniem medytacyjnym. Jako osoba bardzo niecierpliwa, dzięki pracy z rękopisami na tę krótką chwilę staję się metodyczna i bardzo uważna, spowalniam bieg myśli i działań. Tłumaczenie to proces linearny. Zatrzymuje mnie, osadza, doznaję wyciszenia, ukojenia i oderwania.

Dr Agnieszka Żółkiewska podkreśla natomiast, że ważną cechą dla tłumacza jest pokora, bo żaden tłumacz siadając do tekstu, nie wie, co go czeka. Nawet, jeżeli wcześniej go przeczyta. To jest ogromna satysfakcja, ogromny stres i ogromna odpowiedzialność tłumacza wobec autora, czytelników i badaczy, jako że ten tekst może również służyć jako źródło.