Memoria [PL] Nr. 17 (02/2019) | Page 6

Słowa nienawiści zatruwają wyobraźnię i otępiają sumienia.

74. rocznica wyzwolenia Auschwitz

Paweł Sawicki

27 stycznia ponad 50 byłych więźniów Auschwitz spotkało się na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau, aby upamiętnić 74. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Honorowy patronat nad tym wydarzeniem objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda.

Świadkom historii towarzyszyli m.in. Premier RP Matusz Morawiecki, Wicepremier Beata Szydło, przedstawiciele władz państwowych Polski, premier landu Nadrenia Północna-Westfalia Armin Laschet, ambasadorowie i dyplomaci, przedstawiciele duchowieństwa, władz regionalnych, samorządów, pracownicy muzeów i miejsc pamięci.

W 2019 r. obchodzimy 75. rocznicę uruchomienia wewnątrz obozu Auschwitz II-Birkenau bocznicy kolejowej wraz z rampą wyładowczą, która docierała niemal do komór gazowych i krematoriów II i III. Od połowy maja 1944 r. przyjeżdżały tam transporty Żydów kierowanych przez Niemców na natychmiastową Zagładę, m.in. z Węgier, getta Litzmannstadt, getta Theresienstadt, czy Słowacji. Tu także zatrzymywały się transporty Polaków z powstańczej Warszawy, wysłane do Auschwitz poprzez obóz przejściowy w Pruszkowie. Stąd wizualnym symbolem rocznicy była praca byłego więźnia obozu Auschwitz Jerzego Adama Brandhubera „Przybycie transportu na rampę”.

W czasie obchodów głos zabrali dwaj byli więźniowie obozu: Janina Iwańska oraz Leon Weintraub. Janina Iwańska urodziła się 12 czerwca 1930 r. W Warszawie. Do Auschwitz Niemcy deportowali ją z Powstania Warszawskiego. W czasie ewakuacji obozu została przeniesiona najpierw do obozu Ravensbrück, a następnie do Neustadt-Glewe.

– Każdy, kto wchodzi na teren obozu w Birkenau przechodzi obok wagonu stojącego na rampie. Dla większości jest to po prostu wagon towarowy, którym przywożono więźniów do obozu koncentracyjnego. Dla mnie ten wagon kojarzy się zupełnie inaczej. Ja ten wagon widziałam po raz pierwszy w 1942 r. kiedy jeżdżąc na wakacje do babci przejeżdżałam przez Treblinkę. Tam siedzieli ludzie albo już martwi, albo ci, którzy czekali na śmierć – mówiła.

Wspominając swoją deportację do Auschwitz w 1944 r. powiedziała: – Kiedy wyszłam z wagonu, poczułam zapach, który znałam z Treblinki, zapach palonych ciał. Wiedziałam, że czeka mnie to samo, co tych ludzi w Treblince. Z tym nastawieniem weszłam do tego budynku, gdzie ostrzyżono nas do gołej skóry, po kąpieli dano pasiaki i oznaczono numerem i czerwonym winklem z literą P, co znaczyło, że jesteśmy więźniami politycznymi z Polski. I numer. Ja dostałam numer 85595. Kolumnę dzieci przeprowadzono nas do bloku dziecięcego – wspomniała.

Wszystkie fotografie w artykule: Jarosław Praszkiewicz