Memoria [PL] Nr. 14 (11/2018) | Page 12

Niewiarygodna jest historia jego ocalenia – w tym okresie wszystkim żydowskim więźniom przybyłym do Auschwitz tatuowano numery i nie jest nic wiadomym o transportach wysyłanych do „obozów dla chłopców” (gdzie numery nie są tatuowane). Dziwi również, że skazany na śmierć więzień, z nazwiskiem dopisanym ręcznie na liście transportowej, mógł bez zwrócenia uwagi esesmanów opuścić obóz .

Niezgodny z realiami jest opis powrotu tatuażystów z obozu macierzystego. W scenie tej mający ich eskortować Baretzki poleca, aby więźniowie po skończonej pracy sami wrócili do Birkenau . Bardzo mało prawdopodobne jest, aby więźniowie mogli przebywać poza ścisłym terenem obozu i otaczającej go linii posterunków bez eskorty esesmana; takie zaniedbanie groziłoby Baretzkiemu poważnymi konsekwencjami.

Jest to tylko jeden z wielu przykładów nieprawdopodobnych zachowań esesmanów przedstawionych w książce. Wśród innych wymienić można spacerowanie przez nich nocą po terenie obozu , ponieważ widząc w półmroku ruch pomiędzy barakami wartownicy pełniący służbę na wieżyczkach mogliby go zinterpretować jako podjęcie przez więźnia próby ucieczki i otworzyć ogień. Ponadto wątpliwym jest, ażeby esesmani strzelali zupełnie bez powodu do przypadkowych więźniów, na przykład korzystających z latryny , albo w powietrze , ponieważ zdając raport ze służby musieliby w jakiś sposób uzasadnić użycie broni. Niemożliwe także, ażeby ciała zabitych w ten sposób więźniów pozostawili zatopione w rowie z fekaliami . Stan liczbowy więźniów na apelu musiał się zgadzać, dlatego przed odnotowaniem zgonu więźniów ich ciała przed wysłaniem do krematoriów musiały zostać zidentyfikowane, a numery wykreślone z ewidencji.

Wątkiem budzącym największe zastrzeżenia jest opisana w książce relacja seksualna pomiędzy kierownikiem obozu SS-Obersturmführerem Johannem Schwarzhuberem a zmuszoną do tego żydowską więźniarką Cilką (autorka nie podaje żadnych szczegółowych danych personalnych). W praktyce możliwość utrzymywania tego typu długotrwałej (od marca 1943 niemal do końca istnienia obozu) i, jak wynika z książki, pół-jawnej relacji pomiędzy żydowską więźniarką, a wysoko postawionym członkiem obozowej hierarchii SS, nie istniała. Ujawnienie takiego związku wiązałoby się z oskarżeniem o zhańbienie rasy (Rassenschande) i surowym ukaraniem esesmana. Historia Rapportführera Gerharda Palitzsha – który m.in. za utrzymywanie kontaktów intymnych z żydowską więźniarką został osadzony w areszcie, zdegradowany, wysłany do obozu karnego w Gdańsku (Danzig-Matzkau) i ostatecznie skierowany na front – potwierdza, że występki takie były poważnie traktowane.

Także istnienie pokoju, w którym rzekomo miało dochodzić do tych kontaktów seksualnych, nasuwa wiele zastrzeżeń. W powieści znajdujemy informację, że dwaj esesmani wywlekli Cilkę z biura, w którym pracowała, i zaprowadzili do pokoju Schwarzhubera, mieszczącego się w budynku administracji. W pokoju tym, według opisu, znajdować się zaś miało „ogromne łóżko z baldachimem” – którego przeznaczenie nie mogło budzić wątpliwości. W dalszej części książki znajdujemy wzmiankę, że Schwarzhuber w owym łożu spędzał z więźniarką noce . W aneksie do książki Heather Morris zamieszczona została mapka Birkenau , na której oznaczono ów budynek administracji (komendanturę), w którym rzekomo od zimy 1943 pracowała Gisela Furman wraz z Cilką i innymi więźniarkami, i również w którym, w nieznanej więźniarkom części budynku znajdować się miał ów pokój schadzek Schwarzhubera. Dokumenty wskazują jednak, że budowa wskazanego budynku rozpoczęła się dopiero w drugiej połowie 1943 roku i aż do stycznia 1945 roku nie została ukończona, skutkiem czego obiekt nigdy nie został oddany do użytku.

Na tej same mapce znaleźć można więcej nieprawidłowości. Mylnie określona została odległość pomiędzy obozami Auschwitz Stammlager a Birkenau (która wynosi nie 4, ale niecałe 3 km). Błędnym jest także oznaczenie „terenu rekreacyjnego” w sąsiedztwie odcinka „Kanady” – w miejscu tym znajdują się oczyszczalniki, których budowa rozpoczęła się już w 1942 roku, natomiast rzecz jasna żadne wydzielone „tereny rekreacyjne” w obozie

Numer obozowy wytatuowany na ręce więźnia (ujęcie z „Kroniki wyzwolenia Auschwitz”)