Kilka dni później z Biura Odbudowy Stolicy nadeszło zezwolenie na wykonanie wykopalisk.
W 1945 roku obszar dawnego getta stanowił kamienną pustynię, rozciągające się po horyzont wzgórza cegieł. Jak w tym przestworze gruzów i pyłu odnaleźć przedwojenny adres?
Sprowadzono inżyniera Mariana Pliszczyńskiego, który na podstawie map obliczył miejsce położenia dawnej szkoły. Pod jego nadzorem pracowano powoli i ostrożnie, z archeologiczną uwagą. Kopano pod gruzami tunele, wstawiano szyby wentylacyjne.
„Na koniec - do podziemi terenu przy byłej ulicy Nowolipki, gdzie kiedyś stała kamienica oznaczona numerem 68, wbito się rodzajem komina, osiągniętego przez odwalenie ławicy cegieł. W podziemiu dostępne tylko dwie komórki, których strop jakoś wytrzymał; reszta totalnie zasypana. W którym miejscu zakopano archiwum? Obecny przy pracach kol. Wasser był kiedyś przy ukrywaniu skrzynek. Wtedy jednak wchodziło się tam inaczej; to niweczy orientację. Po „podstemplowaniu” stropu, zaczęło się rozkopywanie: wiedzieliśmy, że poszukiwane archiwum może się znajdować metr pod dolną powierzchnią. Łopaty wyrzucają jeden decymetr ziemi po drugim. Stoimy – pracownicy Komisji Historycznej – Wulf, Blumental, Wasser i ja, patrzymy na siebie, i tylko we wzroku odgadujemy wzajemnie te same myśli: czy w ogóle…? Nagle – łopata napotyka na „coś twardego”. Po pewnym czasie ukazuje się pierwsza metalowa skrzynka. Potem już warstwami: osiem. W drugiej komorze – dwie dalsze…” – pisał Michał M. Borwicz.
Biuletyn Żydowskiej Agencji Prasowej, Warszawa, 20 września 1946
W środę dnia 18 bm. [1946 r.] dokonano na terenie byłego getta warszawskiego (…) rewelacyjnego odkrycia. Znaleziono tam długo poszukiwane archiwum dr. Emanuela Ringelbluma, znanego historyka żydowskiego i wybitnego działacza społecznego. (…) Wydobyto dotychczas z lochów 8 skrzyń. Okazało się, że wilgoć piwniczna przeżarła opakowania i zaszła konieczność natychmiastowego zabezpieczenia aktów, fotografii, kompletów gazet, konspiracyjnie wydanych książek itd.
Wydobyte Archiwum zostało przewiezione do siedziby Komisji Historycznej i rozłożone w sali świetlicowej. Grupa osób pod kierunkiem małżeństwa Wasserów pracowała nad ocaleniem zawartości 10 blaszanych skrzynek. Pracowników Komisji wspierali polscy specjaliści z muzeów i bibliotek, pomagając rozpakowywać materiały i suszyć papier.
W pierwszym momencie wydaje się, że dokumenty zachowały się w bardzo złym stanie: do pudeł dostała się woda, papier napęczniał i przykleił się do ścian, wymyty został kiepski wojenny atrament, wypłukała się emulsja fotografii. Materiały posklejały się ze sobą, wytworzyły się niebezpieczne grzyby, spinacze skorodowały, a pudła porosła pleśń.
A jednak – delikatnie rozklejane, suszone cienką bibułą dokumenty ożywają,
„Prace posuwają się naprzód. Wyleczone pozycje zaczynają przemawiać. Oto pamiętniki najrozmaitszych osób i to nie tylko warszawian. Są kajety, które dostały się do tego archiwum z Białegostoku i z Krakowa, z Nowego Sącza i ze Lwowa, z miast i z miasteczek, ze wsi i z obozów. Są zeszyty wypełnione seriami artykułów-sprawozdań. Liczna korespondencja (…) Potem niemieckie afisze, egzemplarze ghettowych obwieszczeń, zaproszeń, zawiadomień. Nie brak nawet biletu autobusowego (…) duże zbiory utworów literackich – wierszem i prozą, pisane w przewadze przez ludzi, którzy już dawno nie żyją. Obfite zbiory protokołów, sprawozdań. Liczne egzemplarze wydawanej w ghettcie tajnej prasy.” – pisał we wstępie do antologii „Pieśń ujdzie cało…” Michał M. Borwicz.
Według prof. Tadeusza Epszteina, wielkiego znawcy Archiwum Ringelbluma i twórcy jego inwentarza, 10 ocynkowanych pudeł zawierało 25 540 stron materiałów. Wśród dokumentów zachowały się także Testamenty osób, które zakopały Archiwum.
„Nie chcę podziękowań, żadnych pomników, żadnych pieśni pochwalnych. Chcę jedynie, by wspomniano o mnie…” - Izrael Lichtensztajn.
Hersz Wasser. Archiwum ŻIH.