Memoria [PL] Nr. 10 / Lipiec 2018 | Page 10

Wreszcie, co najważniejsze: zdarzenie takie musiałoby zostać zapamiętane przez praktycznie wszystkich Romów w obozie, którzy zamykając się w barakach mieliby z pewnością świadomość niebezpieczeństwa. Tymczasem w relacjach ocalałych, jak wykazano powyżej, o istnieniu wśród nich krytycznego dnia poczucia zagrożenia oraz o zamiarze podjęcia walki z SS jest bardzo niewiele (i to jak wspomniano – późnych) wzmianek.

Gdyby też esesmani istotnie, w obawie przed konfrontacją z Romami, odstąpili od wykonania powierzonego im zadania, to wieść o takim wydarzeniu rozeszłaby się niewątpliwie wśród pozostałych więźniów w Birkenau. Odtąd zatem więźniowie wiedzieliby, że w razie zagrożenia selekcją – wywiezieniem do komór gazowych, wystarczy wykazać się taką sama determinacją, aby ocalić życie. Z tego choćby powodu esesmani, jeśli rzeczywiście stanęliby w obliczu Romów odmawiających wykonania rozkazu, to nie mogli okazać słabości – nie mogli się wycofać.

W historii tej jest jeszcze kilka innych zagadkowych wątków. Nie jest na przykład jasne, kiedy właściwie owa domniemana próba likwidacji obozu mogła mieć miejsce. Joachimowski w kolejnych autorskich egzemplarzach relacji dokonywał później istotnych poprawek, zmieniając 15 maja (kiedy jakoby miał dowiedzieć się o zamiarach SS) na 15 kwietnia 1944 roku; wreszcie w kolejnej relacji stwierdził, iż pierwsza próba likwidacji obozu romskiego miała miejsce „w początkach kwietnia 1944 r.”.

Starając się znaleźć, wśród dalece rozbieżnych informacji pochodzących od byłych więźniów, najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie zdarzeń rozgrywających się w obozie romskim wiosną 1944 roku oraz posiłkując się zachowanymi dokumentami z kancelarii SS, autorzy niniejszego opracowania doszli do przekonania, iż:

- na początku kwietnia 1944 roku (a więc jeszcze przed deportacją Żydów z Węgier), wobec rosnącego deficytu siły roboczej w obozach koncentracyjnych, esesmani postanowili do pracy w przemyśle skierować liczniejszą grupę Romów, zwłaszcza młodych i silnych mężczyzn.

- stało się to w miesiąc po zarządzonej częściowej likwidacji obozu BIIb w Birkenau, w którym od pół roku przebywali wraz z rodzinami Żydzi sprowadzeni z getta w Theresienstadt. Należy tu przypomnieć okoliczności w jakich doszło do popełnienia tej zbrodni: 7 marca 1944 r. esesmani zaprowadzili Żydów, przybyłych w pierwszych transportach z Theresienstadt (we wrześniu 1943 r.) do wydzielonych baraków w obozie kwarantanny BIIa. Powodem miał być rzekomo „wyjazd na roboty do Heydebreck” (Kędzierzyna-Koźla). Ponieważ przenoszenie więźniów z takich powodów praktykowano wówczas w Auschwitz dość powszechnie, nie wzbudziło to u wybranych większych obaw. Dopiero następnego dnia wieczorem esesmani zapędzili tychże Żydów na ciężarówki, które odwiozły ich wprost na śmierć w komorach gazowych. Informacje o tych wydarzeniach wkrótce dotarły do Romów osadzonych w obozie BIIe; niektórzy byli być może nawet bezpośrednimi świadkami tej zbrodni, ponieważ ich baraki znajdowały się w odległości zaledwie 100 – 200 metrów od krematoriów

- kiedy więc na początku kwietnia 1944 r. rozeszła się wieść o planowanym wyjeździe dużego transportu Romów do pracy w innym obozie koncentracyjnym, część z nich potraktowała to jako zamiar SS likwidacji kolejnego obozu „rodzinnego” w Birkenau – tym razem BIIe. Być może istotnie jako pierwszy przekazał tę wiadomość zaprzyjaźnionym Romom pisarz raportowy Tadeusz Joachimowski.

- wreszcie gdy niedługo potem w obozie romskim pojawili się esesmani, którzy nakazali, aby zgłosili się młodzi Romowie na wyjazd do pracy w obozie Niemczech, napotkali niespodziewanie na bierny opór i odmowę wykonania polecenia. Być może dopiero wtedy zrozumieli (lub wyjaśnił im to któryś z więźniów) jakie były przyczyny takiego zachowania Romów. Esesmani, nie mając więc zamiaru prowokowania zamieszek i chcąc jedynie uspokoić panujące w obozie nastroje, nakazali Joachimowskiemu sporządzenie spisów Romów zdolnych do pracy, co służyć miało uśmierzeniu tych obaw. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że plan ten odniósł pożądany przez esesmanów skutek; nic nie wiadomo bowiem o przejawach buntu lub stawiania oporu czy to w czasie sporządzania owych list, czy później, bezpośrednio w trakcie formowania i wyjazdu transportu.

Należy również podkreślić, że żadne źródła, z relacją Tadeusza Joachimowskiego włącznie,