Memoria [PL] Nr. 1 / Październik 2017 | Page 17

MARIAN TURSKI

Marian Turski urodził się w 1926 r., dorastał w Łodzi, przeżył łódzkie getto, następnie Auschwitz, Buchenwald i Theresienstadt. Od 1958 r. jest dziennikarzem pracującym dla Polityki, związany z Żydowskim Instytutem Historycznym. Był i jest spiritus lektor Muzeum Historii Żydów Polskich.

Ja zostałem dotknięty amnezją. Po tych wszystkich przejściach dotknęła mnie niemal totalna amnezja, ale zawsze pamiętałem pierwszy dzień pobytu i nie mogłem się uwolnić od numeru B-9408. Znam wielu, którzy próbowali to wymazać i zatrzeć, ale mi nie sprawiało to bólu. W tym sensie nie mogłem zapomnieć. Jednak poza epizodami jest pustka.

W jaki sposób odzyskałem pamięć? Była to dziwna historia. Przez wszystkie obozy przeszedłem z grupą przyjaciół. Po wojnie z dziesięciu osób zostało sześć. Stale spotykaliśmy się w rocznicę wyzwolenia, które nastąpiło 9 maja w Theresienstadt. Jednym z tej dzięsiątki był Shmuel Krakowski, długoletni dyrektor archiwum Yad Vashem, który miał numer obok mojego. Siedzieliśmy w jego mieszkaniu w Warszawie z naszymi żonami.

W pewnym momencie on wzniósł toast – za mnie. „Dlaczego za mnie?” „Bo ty mi uratowałeś życie. W drugiej części Marszu Śmierci załadowano 120 osób do wagonów i przez trzy i pół dnia tkwiliśmy w wagonach.

W Buchenwaldzie było 36 trupów. Pamiętasz – byliśmy w tym wagonie, rzucali trupy do kąta. I ty zacząłeś krzyczeć – tu jest mój brat”. A to był Szmuel Krakowski. Nic nie pamiętałem.

Następnego dnia wróciłem do niego i poprosiłem, żeby zaczął mi opowiadać. Dopiero pół roku później zdecydowałem się pojechać do Miejsca Pamięci. Wtedy pojechałem sam, wtedy chciałem przejść drogę od rampy w stronę Kanady i Sauny. Przede wszystkim poszedłem w te miejsca, przez które przeszedłem.