ROMAN KENT
Roman Kent urodził się w Łodzi w 1925 r. Przeszedł przez getto łódzkie, Auschwitz, Gross-Rosen i Flossenburg. W 1946 r. został przyjęty w ramach tzw. kwoty dziecięcej z bratem Leonem do Stanów Zjednoczonych, gdzie obaj mieszkali w ciężkich warunkach. Trudno było wyjaśnić kim są i skąd pochodzą. Roman Kent opisuje to jako materiał swoich pamiętników. Napisał też drugą książkę, bardzo poruszającą, dla dzieci o swoim psie pt. Mój pies Lala.
Przypisuje nam się czasem jakiś szczególny honor. Jednak w naszym doświadczeniu obozowym nie ma nic honorowego – to jest doświadczenie, które nie powinno nam się przytrafić.
Kiedy pierwszy raz powróciłem do Auschwitz, byłem bardzo cichy, nie chciałem nic mówić, chciałem być sam.
Przechodziłem przez różne części Auschwitz – od rampy kolejowej, gdzie Niemcy nas powitali – i próbowałem ponownie przeżyć to wydarzenie. Byliśmy zamknięci z rodziną w wagonie towarowym przez trzy dni bez żadnej żywności. Panował tam okropny smród. Wielu dzieci i dorosłych nie przeżyło tej podróży. Pamiętam, że kiedy otworzyły się drzwi, oślepiło nas słońce. Następnie usłyszeliśmy Alle Raus, Schnell. Ten rozkaz był oczekiwany, bo bardzo chcieliśmy opuścić wagony, ale nie wiedzieliśmy, co nas czeka dalej. To mi się przypomniało, kiedy powróciłem tu pierwszy raz.
Chciałem przypomnieć sobie tę scenę, zobaczyć to przed własnymi oczyma po latach. Dziś Auschwitz nie jest już słowem – jest wyrazem zła, największego zła, jakie mogło się wówczas przydarzyć człowieczeństwu. Mam nadzieję, że nigdy się już nie wydarzy.
Auschwitz w niedalekiej przyszłości może stać się małym przypisem
w historii i dla mnie byłaby to wielka tragedia. Nie możemy o tym zapomnieć.