Wszyscy recenzenci podkreślali ogromną wartość poznawczą 485 dni na Majdanku. Autor zbierał w pełni zasłużone pochwały za fenomenalną „pamięć, wolę i odwagę”. Wskazywano przy tym jego biegłą znajomość języka niemieckiego, co miało bezpośrednie przełożenie na jego sytuację w obozie, a w konsekwencji – na kształt wspomnień. Niemniej istotne znaczenie miał czas powstania relacji. Spisując swoje przeżycia w 1945 r., Kwiatkowski miał je jeszcze w świeżej pamięci, co pozwoliło mu „wnikliwie i drobiazgowo” oddać codzienność więźniów Majdanka. Potwierdził to zresztą on sam, kiedy przyznał, że powróciwszy po latach do swoich zapisków, odniósł wrażenie, jakby czytał słowa kogoś obcego. Dopiero dłuższa lektura tekstu przywołała w jego pamięci dawno zatarte obrazy i twarze.
Kwiatkowski przekazał maszynopis pamiętnika z 1945 r. do Polski do PMM, sam mieszkał już w tym czasie w Ameryce. Większość swojego archiwum ogrodnik z III pola zdeponował w Hoover Institution Library & Archives przy Uniwersytecie Stanford w Stanach Zjednoczonych. Okazało się, że przechowywane są tam trzy przekazy jego wspomnień, odbitki szczotkowe pierwodruku z korektą, a także listy i bogate dossier pierwszego wydania (więcej na ten temat https://www.hoover.org/news/485-days-majdanek-jerzy-kwiatkowski).
Koledzy, byli więźniowie, byli pierwszymi czytelnikami wspomnień, sygnalizowali mieszkającemu od 1945 r. poza krajem autorowi, czego nie będzie mógł wydrukować ze względu na funkcjonowanie cenzury w PRL. Poza koleżeńską cenzurą ze względów personalnych, Kwiatkowski ocenzurował się sam, usuwając z przekazu kierowanego na Majdanek dziesięć fragmentów o treściach antyrosyjskich. Cenzura instytucjonalna zakwestionowała około stu kolejnych fragmentów, a pracownicy wydawnictwa rozlegle poprawiali szorstki język obozowy.
Przygotowując najnowsze wydanie, pracownicy Państwowego Muzeum na Majdanku uznali, że najlepszym rozwiązaniem będzie wydanie wspomnień w pierwotnym kształcie, wolnych od cenzury, redakcyjnych zmian, poprawek, cięć i dopisków, także bez większych upiększeń stylistycznych. Jako podstawę wydania wybrano najwcześniejszy, kompletny, opatrzony autorskimi śródtytułami przekaz przechowywany w Stanford.
Nowe wydanie, opracowane przez pracowników PMM (redakcja naukowa Wojciech Lenarczyk, opracowanie edytorskie i redakcja językowa Dorota Niedziałkowska) zostało poprzedzone wstępem.