Memoria [PL] No. 8 / Maj 2018 | Page 24

Jest jeszcze coś, o co chcę zapytać. 30 lat Marszu to także 30 lat współpracy. Ta instytucja nieustannie się zmienia i rozwija.

Zaczynaliśmy bardzo skromnie: od samego marszu. Bardzo zaprzyjaźniliśmy się z dyrektorem Wróblewskim. Pierwsze lata współpracy z Muzeum były dość trudne, ale powoli, krok po kroku, obie strony nauczyły się, jak się nawzajem akceptować i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Teraz pracujemy na rzecz tego samego celu i tej samej wizji, posługując się takimi samymi narzędziami edukacyjnymi. Nasze relacje są mocne, przyjacielskie i efektywne – to przykład znakomitej współpracy jaką mogą mieć dwie instytucje. Jestem pewien, że taka współpraca będzie się utrzymywać.

To symboliczny moment: trzydzieści lat współpracy upływa wraz z Pana nominacją do Rady Muzeum (spotykamy się na chwilę przed posiedzeniem). Czy jest to dla Pana ważne?

Tak, bardzo ważne. Jest to przede wszystkim gest docenienia Marszu Żywych, a nie tylko mnie osobiście. Kolejne wyróżnienie stanowi fakt, że Marsz zostaje zaakceptowany, że jest to projekt o solidnych podstawach, oraz że obydwie organizacje wykazują się pewnym podejściem wobec edukowania o Holocauście i o pamięci oraz że zrobimy to razem. Zrobimy to tak, jak robią partnerzy. Jest to dla nas bardzo istotne i zostało bardzo, bardzo pozytywnie przyjęte.

Jestem zdania, że gdy tysiące ludzi przybywają tu z waszej inicjatywy, wizyta w Miejscu Pamięci staje się nie tylko doświadczeniem historycznym, ale także osobistym. Mam więc pytanie. Z Pana osobistego punktu widzenia, czy to miejsce nadal jest miejscem wzruszeń? Jak przeżywa Pan powroty?

Za każdym razem, gdy przyjeżdżam na spotkania, znam to miejsce, znam ludzi, nasze stosunki są przyjazne. Piotr Cywiński i Andrzej Kacorzyk są jak bracia! A gdy przyjeżdżam na Marsz, widzę przedstawicieli młodego pokolenia; tych, którzy przyjeżdżają po raz pierwszy. Widzę przywódców przyjeżdżających od wielu, wielu lat. Zawsze mam łzy w oczach. Jestem bardzo zajęty, działam; to szalone, ale nadal odczuwam to wszystko w specyficzny sposób. Co rok mam wrażenie, że biorę w tym udział po raz pierwszy.

Czy pamięta Pan swoją pierwszą wizytę w Miejscu Pamięci Auschwitz?

Tak. 27 lat temu, marsz był mały, nie stałem w tamtym czasie na jego czele, a jedynie brałem w nim udział. Przyjechałem po skończonej służbie w organach bezpieczeństwa, w ramach której brałem udział w misjach na całym świecie – to był dla mnie pierwszy kontakt z Auschwitz. Przyjechałem i było to dla mnie wielkie przeżycie. Spotkałem ludzi związanych z tym miejscem, wiedziałem o tym, ale nigdy tu wcześniej nie byłem i był to dla mnie szok. Pamiętam, że musiałem ocierać łzy. I nadal muszę, kiedy o tym mówię, kiedy biorę udział w spotkaniach i wykładach. Za kilka dni będę przemawiać w Budapeszcie. Odbędzie się tam marsz – to bardzo duże wydarzenie, ale i tak bez porównania z Marszem w Auschwitz. Ludzie przyjeżdżają, maszerujemy i jest ceremonia. To bardzo poruszające wydarzenie, jednak Marsz Żywych, jak już wspomniałem – to rzecz ściśle związana z Auschwitz.

Ja zaprezentuję główne przemówienia i będę opowiadać o marszu, który ma miejsce tutaj. O tym, że miesiąc temu przeszliśmy z Auschwitz do Birkenau, staliśmy się częścią tego wyjątkowego doświadczenia, obietnicy i deklaracji, że Holokaust nigdy się nie powtórzy. Musimy uczyć o historii Holocaustu. Musimy robić, co w naszej mocy, by uniknąć okrucieństwa i nienawiści, by zmieniać świat. Musimy działać w sposób praktyczny, musimy o tym rozmawiać. Mówimy o walce, ale chodzi o walkę werbalną, historyczną i współczesną o to, by pokazać, że nie pozwolimy, by ta historia wydarzyła się po raz kolejny. Straszne zbrodnie zaczynają się od niewielkich incydentów. Holokaust, zaczął się z pozoru niewinnie; zaczęło się od słów, idei, publikacji, książek. Potem zamieniło się to w brutalną zbrodnie. Stało się to w Niemczech. Cywilizowane Niemcy zamieniły się w potwora, tworząc reżim nazistowski, który dokonał ostatecznego rozwiązania, zbudował maszynę śmierci.