Memoria [PL] No. 8 / Maj 2018 | Page 25

Wiemy wszystko na ten temat i musimy przypominać innym. Czas płynie. Czas ucieka. Za kilka lat nie będzie już wśród nas zbyt wielu ocalałych. Musimy pamiętać, musimy się dzielić i musimy nieść pochodnię pamięci i upamiętnienia.

Czy jest tu takie miejsce, przy którym od razu się Pan zatrzymuje, wobec którego trudno jest przejść obojętnie?

To trudne pytanie. Jest tak wiele takich miejsc, na przykład kiedy wchodzę do baraków albo do żydowskiej wystawy w bloku 27. Gdy idę główną ulicą, gdy widzę baraki, numery i to, jak prosto one stoją. To wszystko sprawia wrażenie, że przenieśliśmy się do tamtej rzeczywistości, gdzie ginęli ludzie. Gdy wchodzi się tam po raz pierwszy; gdy Andrzej zabrał mnie do bloku 25; gdy spotkałem Mirka Obstarczyka i odwiedziłem Wystawiennictwo – jest tak wiele do zobaczenia. Ale jest takie miejsce w Birkenau, kiedy zmierzasz ku końcowi drogi do pomnika i skręcasz w lewo w kierunku ruin krematorium, gdzie staję i patrzę. To jest dla mnie Auschwitz. Tak było 18 lat temu, kiedy odbyła się ceremonia z udziałem prezydentów Weizmana i Kwaśniewskiego. Tam odbyła się ceremonia i miała ona ogromną moc. Obecność obu prezydentów przy tych ruinach miała wielką moc. Te ruiny już nie zagrażają narodowi żydowskiemu i całej ludzkości. Potem już podczas każdego Marszu zatrzymuję się tam na chwilę ze łzami w oczach. Będę tam przychodził za każdym razem.

Rozmawiał Paweł Sawicki