MANEzette #1 1\2013 | Page 13

Muzyka na cztery kopyta [comedy] [slice of life] Autor: Frey Nie skłamię jeśli powiem, że każdy z  nas uwielbia muzykę? Mam rację? Połączmy świat muzyki, którą kochamy z  jednym z  naszych ulubionych seriali. Drq D wójka backgroundowych kucyków. Nieco porywczy i  szalony jednorożec oraz jej nowa przyjaciółka, stonowana i  spokojna klacz kucyka ziemskiego. Tak, Vinyl Scratch i  Octavia. To właśnie o  tej dwójce opowiada „Muzyka na cztery kopyta”. Opowiadanie w  chwili pisania tego tekstu to jedynie pierwszy rozdział, wstęp i  zalążek całej historii która, jak określa sam autor, będzie najbardziej zwariowanym wydarzeniem w  ich życiu. Czemu więc tak mały kawałek tekstu przykuł moją uwagę? Już wyjaśniam: od pierwszych zdań opowiadanie wprowadza nas w  swój klimat, jasno określa, w  jakim świecie będzie działa się cała akcja. Początkowa finezja w  opisie prowadzonej przez Vinyl imprezy wystarczyła, bym wsiąknął w  tekst bez reszty. Autor doskonale poradził sobie ze zbudowaniem klimatu miejsca. Nie skłamię, jeśli napiszę, że poczułem się zupełnie jakbym znalazł się między tymi kucykami. Dalej twórca odkrywa 13 przed nami pewne aspekty życia znanej i  cenionej DJ, jednak nie mogę ich zdradzić za wiele, zepsułoby to wam zabawię w  ich odkrywaniu, prawda? Na uwagę zasługuje świetne przedstawienie postaci. Dwójka muzyków nie posiada kwestii mówionych w  serialu, więc nie mamy nawet skrawka informacji o  tym, jakie one są prywatnie. Autor zaproponował swoje kreacje tych kucyków. Z  miejsca przypadły mi one do gustu. Vinyl jest niebojącą się niczego, umiejącą wyrażać swoje zdanie klaczą, zaś Octavia jest tą ułożoną, choć też potrafi pokazać pazur. W  tekście te dwie postacie pasują do siebie idealnie, mimo iż występują razem przez niewielki jego fragment. Jak to potoczy się dalej? Kolejną rzeczą, która przypadła mi do gustu, jest klimat. Mimo iż tekstu jest niewiele, jest on tutaj zbudowany naprawdę przyzwoicie i  co najważniejsze – wciąga. Czytając, przeskakujemy z  miejsca na miejsce: z  sali pełnej bawiących się kucyków do domu przyjaciółki Vinyl, by potem zawitać do jedej z  knajp Canterlot. Każde z  tych miejsc jest na swój sposób charakterystyczne i  składnie opisane. Każde z  nich ma też swoje smaczki, coś, co wprawia mnie w  zachwyt. Ot, zwykłe napomknięcie o  kucyku mierzącym się z  butelką Wonderbolsa, czy irytacja przyjaciół z  powodu użycia ich prawdziwych imion, których nie znoszą. To wydają się być nic nieznaczące pierdółki, jednak diabeł tkwi w  szczegółach. Reasumując. Niestety, na chwilę obecną opowiadania mamy niewiele, więc i  sama zapowiedź jest krótka. Pozostaje mieć nadzieję, że autor utrzyma wysoki poziom zaprezentowany w pierwszym rozdziale. Zachęcam każdego melomana do zapoznania się z  tym tekstem. Spotkacie tam świetnie wykreowane twórczynie tak różnych gatunków muzyki, zobaczycie zderzenie dwóch zupełnie odmiennych światów. Jak to się skończy? Przekonamy się.