Magazyn Special Wiosna 2013 Lejdiz Special Wiosna 2013 | Page 55
Poza podobieństwem do Amy odznaczasz się oryginalnym „imidżem”:
różowa grzywka, tatuaże, niekonwencjonalny ubiór. To wyraz artyzmu?
Prowokacja? Obowiązek wyróżniania się z warszawskiego tłumu? Bunt
przeciwko byciu kobiecą kobietą?
Nie mam obowiązku wyróżniania się. Zawsze miałam swój styl ku utrapieniu
mamy i nauczycielek. Obrywałam czasami za to, ale nie mogę inaczej. W sumie
i tak się uspokoiłam estetycznie, ale lubię się wyróżniać, nie chcę zniknąć
w tłumie. Dziwne poczucie, że jest nas tyle, a ja chcę być zapamiętana. Poza tym
jest tak nędznie i szaro, czemu więc nie wprowadzić nieco ożywienia na ulice?
Jesteś wegetarianką. Jak sobie radzisz w kulturze mięsożerców? Jak radzisz
sobie z pytaniem „A dlaczego nie jesz mięsa?” Myślisz, że ludzie kiedyś
przejrzą na oczy i przestaną krzywdzić zwierzęta?
Nie jem mięsa od kiedy mam 15 lat i to już trochę czasu minęło. Zastanawiam
się czasami, dlaczego nie jem mięsa. To dla mnie oczywistość, norma. W moim
przypadku to kwestia etyczna – nie jem tego, co kiedyś żyło. Zdrowie jest ważne,
ale przede wszystkim nie chcę jeść martwych zwierząt. W sumie to mięsożercy
powinni się tłumaczyć, czemu jedzą kogoś.
Kiedy wytłumaczyłaś synowi czym jest mięso? Większość
dzieci przeżywa wtedy szok.
Tak, mój syn nie je mięsa od urodzenia. Wie, co to jest
rzeźnia, chociaż nie epatujemy okrutnymi obrazkami. Ale
uważam, że dziecko powinno mieć świadomość, skąd się bierze kotlet na talerzu. Z jednej strony dzidzie zachwycają się
słodkimi krówkami, a potem dostają je do jedzenia. To nie jest
fair. Ale syn sam wybierze w przyszłości, czy chce jeść mięso
czy nie. Po prostu u nas w domu panują rośliny i tyle.
Chciałabyś mieszkać w innym kraju?
Nie. Może Nowy Jork jest mi najbliższy. Ale, póki co,
jestem warszawską dziewuchą.
55