Drzwi otworzyły się i Akkaria weszła do środka. Na powitanie jedynie posłała starszym przyjaciołom szeroki uśmiech. Już pewien czas temu postanowili oni, że w sytuacjach prywatnych bardzo niezręcznie by się czuli, gdyby się im kłaniała.
- Wybrałaś już dyscyplinę?
a następnie wzięła głęboki oddech, zastanawiając się jak odpowiedzieć na to pytanie. Gdyby to było takie łatwe, pomyślała.
- Akkario, wiesz, że nie możesz tego przeciągać w nieskończoność - zauważył Rothen. - Nie ma czegoś, co by cię zachęcało do którejś z dziedzin.
- Jakoś żadna z nich mnie nie interesuje - wzruszyła ramionami. - Myślę, że po prostu wybiorę Uzdrawianie jak moja mama - dodała po chwili namysłu.
- Sonea byłaby z ciebie niezwykle dumna.
z niewzruszonym wyrazem twarzy z krwią na rękach. Jej oczy były ciemne i nieprzeniknione.
- Chyba mamy problem - wyszeptała.