Lego ergo sum Scribo ergo sum listopad 2019 | Page 12

W przydrożnych barach jak zwykle było głośno od bójek i gwaru rozmów.

Magiczka była coraz bliżej celu, postanowiła więc nie marnować sił na ogrzanie powietrza wokół siebie. Zresztą nie powinnam, gdy ci wszyscy ludzie muszą radzić sobie z zimnem bez pomocy magii, upomniała się w myślach. Dobrze wiedziała, jak to jest marznąć. Przeżyła to wielokrotnie, gdy była dzieckiem. Gdyby nie to, że Gildia ją odnalazła i dała dom, Akkaria zapewne nadal siedziałaby w jakiejś norze, opatulona w stare, dziurawe ubrania, błagając o wysokie temperatury.

Albo raczej bym już nie żyła, uświadomiła sobie po chwili. Zadrżała na wspomnienie sytuacji, w jakiej dowiedziała się o rozwijającej się w niej magii.

Cztery lata temu Inwazja powtórzyła się. Sachakanie nie nauczyli się na błędach sprzed czternastu lat i wierząc w swoją potęgę, ponownie zaatakowali Kyralię. Tym razem nie byli to jednak tylko Ichani. Do Inwazji postanowił dołączyć także sachakański król, co poskutkowało niemal takimi samymi zniszczeniami jak wieleset lat temu po Wojnie Sachakańskiej.

Kyraliańscy magowie przegrywali, więc uciekli się po pomoc do Złodziei, którzy ukryli ich w swoich podziemnych tunelach.

Sesop12d

Mroźny, październikowy wiatr delikatnie zachwiał Akkarią, sprawiając, że dziewczyna musiała zatrzymać się, żeby nie stracić równowagi. Owinęła się szczelniej wytartym gdzieniegdzie płaszczem i ruszyła w dalszą drogę. Z ciemnych uliczek, które mijała, spoglądały na nią ciekawskie oczy wygłodzonych dzieci.