Kultura filmowa w Poznaniu. Stan aktualny i perspektywy rozwoju. | Page 47
Pozostawmy nierozstrzygniętym pytanie, czy umieszczone w tle akcji billboardy
„przyciągnęły do Bydgoszczy" osoby oglądające ostatni film Skolimowskiego. Za to na
stronie internetowej województwa w dziale Informacje Prasowe przeczytać możemy tekst
zatytułowany Nasz fundusz filmowy ma na koncie arcydzieło. Dalej czytamy o projekcji filmu
na festiwalu w Wenecji, gdzie […] zebrał po festiwalowej premierze same dobre recenzje i wielu
towarzyszących imprezie krytyków i dziennikarzy uważa go za zdecydowanego faworyta8.
Miasto Poznań nigdy jeszcze nie przeznaczyło 100 tys. zł na kilka ujęć billboardu
w tle sceny. Nie oznacza to jednak, że zadanie budowania znaczącego lokalnego środowiska
w miejsce rezerwuaru środków dla producentów stołecznych zo stało już całkowicie ukończone.
Przykłady innych procederów pojawiają się w anegdotycznych opowieściach
pracowników polskich funduszy regionalnych. Usłyszeć można (zaznaczmy, że nie przy
ul. Masztalarskiej w poznańskim PFC) m.in. o producentach, którzy składają swoje projekty
do kilku różnych funduszy, podkreślając w każdym przypadku unikalne lokalne walory projektu,
ale niekiedy gotowych przeoczyć brak zmiany nazwy miasta w dokumentach składanych
do kolejnego funduszu. Lokalne rozwiązania finansowe wywierają też wpływ na tekstualny
wymiar propozycji pomniejszych producentów i rosnącej popularności kina drogi, w którym
bohaterowie przemieszczają się pomiędzy różnymi miastami, zręcznym scenariuszowym
ruchem otwierając producentom możliwość aplikowania do kilku regionalnych funduszy.
Z drugiej strony silniejsza pozycja i większa „asertywność” niektórych RFF-ów
nie zawsze prowadzi do rezultatów, które moglibyśmy nazwać fortunnymi. Tutaj z kolei
doskonałym przykładem jest Uwikłanie Jacka Bromskiego, w którym akcję powieściowego
oryginału Zygmunta Miłoszewskiego o wyraźnej warszawskiej specyfice nieco mechanicznie
przeniesiono do Krakowa, fotografowanego zresztą w filmie w dość „pocztówkowy” sposób
(warto porównać, jak odmiennie pracuje operator Uwikłania Marcin Koszałka w reżyserowanym
przez siebie i ukazującym Kraków lat 60. Czerwonym pająku).
Szczęśliwym wyjątkiem zdaje się Wrocław, który dysponuje nie tylko najzasobniejszym
w Polsce budżetem (Dolnośląski Fundusz Filmowy), ale ma także względnie silne środowisko
(Lambros Ziotas, Waldemar Krzystek, instytucja z sektora dystrybucji i rozpowszechniania
Odra-Film) i zdolny jest do produkowania popularnych filmów realnie promujących lokalną
historię na arenie ogólnopolskiej (80 milionów Waldemara Krzystka).
Pozostałe RFF-y, niedysponujące zasobami budżetowymi zbliżonymi do funduszu
krakowskiego oraz dolnośląskiego, niemające tak silnego oparcia w mieście jak w przypadku
grodu pod Wawelem (gdzie promocja miasta poprzez kulturę jest podstawą przemysłu
turystycznego, stanowiącego z kolei priorytet polityki lokalnych władz), skazane są
na swoiste błędne koło. Pozostaje im mianowicie niezbyt pociągająca alternatywa: wspieranie
przy wykorzystaniu większości swoich ograniczonych środków i kosztem mniejszych lokalnych
podmiotów jednego „dużego” filmu, najczęściej twórcy o nazwisku robiącym wrażenie
przynajmniej w lokalnym polskim otoczeniu (jak Jerzy Skolimowski w Bydgoszczy czy Filip Bajon
w Lublinie), który będzie można nazywać na potrzeby promocji „arcydziełem” lub, przeciwnie,
http://www.kujawsko-pomorskie.pl/biuro-prasowe-kontakt/informacje-prasowe/28197-nasz-fundusz-filmowy-mana-koncie-arcydzielo [dostęp 19.07.2016].
8
Mechanizmy oraz rezultaty wsparcia z funduszy miejskich 2008-2015
47