Książki które kochamy May 2014 | Page 7

Bałam się. Może nie ty­le jej, że mogłaby mi w przypływie ja­kiejś fu­rii zro­bić krzywdę, a tych emoc­ji, które tłumiła w so­bie. Ona jest ty­pem Zo­si Sa­mosi. Nie

odzy­wała się do ni­kogo, wierząc, że sa­ma pot­ra­fi upo­rać się z sy­tuacją, w ja­kiej się zna­lazła. Cza­sami zaz­drościłam jej tej sa­modziel­ności. Wiary we włas­ne siły.

-Co się stało? Tyl­ko nie mów, że nic, bo nie jes­tem, aż tak śle­pa. - zga­siła pa­piero­sa i spoglądała na mnie przez dłuższą chwilę, po czym zaczęła mówić:

-Od­szedł. Cho­lera wie­działam, że tak będzie. Tyl­ko sądziłam, że odej­dzie z in­ne­go

po­wodu. Mam za­jebiście trud­ny cha­rak­ter. Mój pe­symizm by­wa zabójczy. Mógł odejść do in­nej. Mógł po­wie­dzieć, że mu się znudziłam. Ale nie... Prob­lem w tym, że mu­sieliśmy się roz­stać. Podjęliśmy ra­zem tą de­cyz­je i dla­tego to tak bo­li.

Miłość na od­ległość? To nie miało tak być. To nie pieniądze miały się stać przyczyną nasze­go roz­sta­nia. Co z te­go, że on pra­cuje? Jak właśnie ob­cięli mu nad­godzi­ny.

Ja­kiś kre­tyn w zarządzie wy­myślił so­bie oszczędności. A on jest na kre­dytach.

Prze­cież mu­si to pospłacać, mu­si skończyć stu­dia. Ja? Skąd ja Ci nag­le znajdę kasę, żeby do niego przy­jeżdżać?

Jes­tem uczen­nicą, nie mam włas­nych dochodów. Te cho­ler­ne spra­wy groszo­we za

bu­sa, wy­kończyłyby mój budżet w niecały tydzień. Odkąd zam­knęłam za nim drzwi, zro­zumiałam, że go bar­dzo pot­rze­buję. Jak nig­dy ni­kogo in­ne­go. Przed­tem łudziłam się, że jes­tem na ty­le sil­na, by przez­wy­ciężyć roz­sta­nie.

Może byłoby mi łat­wiej gdy­by to była in­na ko­bieta? Nie wiem.

Niena­widzę być w sy­tuac­ji, w której bez­radność trzy­ma mnie w swoich szpo­nach. Z dnia na dzień nie stanę się mi­lionerką. Pa­miętasz? Mówiłam Ci, że mam złe przeczu­cie. Wyśmiałaś mnie wte­dy. Po­wie­działaś, że znów daję dojść do głosu mo­jemu pe­symiz­mo­wi. T

yl­ko jak widzisz, mój pe­symizm nie prze­widział TEJ sy­tuac­ji .- i znów zaczęła płakać.

W tam­tej chwi­li poz­nałam inną Kaśkę. Zo­baczyłam, że mi­mo tej siły jaką nieg­dyś wy­rażała jej twarz, zbu­dowa­na jest ona z kruche­go ma­teriału.

Może czas przy­niesie dob­re roz­wiąza­nie. Może Kaśka i jej chłopak znów będą ra­zem. Ważne jest to, by się nie pod­da­wać i iść nap­rzód.

Piszesz opowiadania ? Od dziś koniec z pisaniem do szuflady.

Wyślij swoje opowiadanie na adres :

[email protected]

Kto wie być może Twoje opowiadanie znajdzie się w następnym numerze e-gazetki.