MANIFEST
ale zastrzelenie kilku pudełek, butów,
puszek i desek oznacza kilka żądnych
władzy drani mniej. Nawet tak drobna
różnica jest lepsza niż pławienie się
w ubezwłasnowolnieniu. Im bardziej
zaawansowana w hierarchii rzecz umie-
ra od strzały, tym większy sukces czło-
wieczeństwa w tych smutnych czasach
bezmyślnego konsumpcjonizmu. Dziś
powszechne jest strzelanie do pudełek,
za 10 lat być może będziemy strzelać do
smartfonów. Przed nami jeszcze długa
droga do wolności – długa i pełna stra-
chów, lecz nię lękajmy się. Mamy łuki.
Walczmy ze zniewoleniem. Strzelajmy
do rzeczy. Zmieniajmy świat.
rany, poważne obrażenia lub zgon. Przez
tysiące lat ludzie wykorzystywali łuki
do walki z naturalnymi wrogami (którzy
chcieli ich zjeść), uciekającymi obiadami
(które chcieli zjeść) i przedstawicielami
własnego gatunku (zazwyczaj z innych
pobudek niż apetyt). Nastały czasy cy-
wilizowane i prawie nikt już nie strze-
la do każdego napotkanego zwierza
w celach kulinarnych, łucznictwo jednak
nie wymarło. Co więc czynią strzelają-
cy w ukryciu ludzie? Dlaczego szlifują
umiejętność, która nie jest im potrzeb-
na? Czy mają za dużo czasu? Postrada-
li rozumy? Czy może wiedzą o czymś,
o czym inni nie wiedzą? I najważniejsze
pytanie – do czego oni strzelają?
Odpowiedź jest prosta – współcześni
łucznicy strzelają do władców świata,
największego wroga ludzkości. Do RZE-
CZY. Wprawdzie świata nie zmieniają,
19