k a j e c i k R ozmow a
Adam Mi ko ła jczak , k l asa 2 A gimnaz j u m
Biegniemy dla tych,
którzy nie mogą
N a całym świecie , również w P oznaniu ,
6 maja o godzinie 13 czasu polskiego
tysiące ludzi zaczęło biec . N ie dla
trofeum , nie dla siebie , nie dla zabawy ,
ale przede wszystkim dla tych , którzy
nie tylko nie mogą biegać , ale całe życie
poruszają się na wózkach inwalidzkich . Niektórzy pomagają w wolontariacie, a inni, jak na przykład Pan Maciej
Topolewski, pomagają, biegnąc w WFL. Nasz nauczyciel historii brał
udział we wszystkich pięciu edycjach Wings for Life (rok temu udało
mu się „zrobić” 17 kilometrów). Jak sam wspomina, w tym biegu nie
liczy się to, ile kto przebiegnie, ale szczytny cel. Wings for Life to mię-
dzynarodowa organizacja, której celem jest wsparcie finansowe
naukowców, którzy poszukują nowych metod leczenia urazów rdze-
nia kręgowego. Dlatego opłata startowa wniesiona przez uczestni-
ków biegu zostaje przekazana bezpośrednio na przełomowe projekty
badawcze prowadzone na całym świecie.
Wings for Life World Run to nietypowy bieg – biegacz nie podąża
w kierunku mety, ale meta „goni” biegaczy. Rywalizacja kończy się
w momencie, w którym samochód pościgowy (w Polsce kierowcą jest
znany wszystkim Adam Małysz) dogoni zawodnika. Wszyscy uczest-
nicy biegu na całym świecie startują o tej samej godzinie. Są tu emocje,
tysiące ludzi i mnóstwo wolontariuszy, a wśród nich Asia Mieloch –
uczennica 2LO i przewodnicząca samorządu uczniowskiego. Bieganie to rozrywka i dobra zabawa, dla biegacza, który tak jak Pan
Topolewski startuje od 10 lat, jest ciekawym wyzwaniem. Tuż przed
startem można poczuć prawdziwe emocje sportowe i chęć osiągnię-
cia jak najlepszego wyniku. Rywalizować można z każdym, szczególnie
z samym sobą.
Asię zachęcił Pan Maciej Topolewski, nasz nauczyciel historii. Majówka
jest czasem wolnym od nauki, więc - „czemu nie?” – pomyślała
i pomysł został zrealizowany.
Wolontariusze zajmowali się rozmaitymi rzeczami – w czwartek pako-
waniem pakietów składających się z katalogu, napoju energetyzują-
cego i 2 batoników, wydawaniem tychże oraz numerów startowych
w sobotę oraz pracą w depozycie w niedzielę. Największym plusem
bycia wolontariuszem jest atmosfera i ludzie, których tam się poznaje.
Jak wspomina Asia, większość wolontariuszy była otwarta na nowe
znajomości, chciała fajnie spędzić czas, porozmawiać, powygłupiać się.
Dla Asi sam start i atmosfera przed nim były niesamowitym przeżyciem.
Wzruszył ją widok tysięcy osób biorących udział w WFL. „Każdemu niby
od niechcenia mówisz powodzenia i się uśmiechasz, jak patrzy na to
ktoś inny” – wspomina Asia - lecz w głębi serca liczysz na to, żeby Ci
ludzie jak najlepiej pobiegli i żeby było ich coraz więcej.
Biegniemy dla tych, którzy nie mogą – to hasło WFL uwiecznione na
każdej koszulce wolontariusza przemawia do wyobraźni i porusza
serce. Wydaje się jednak, że wszyscy mogą. Nawet osoby niepełno-
sprawne wzięły udział w biegu Wings for Life.
Aby zostać wolontariuszem nie trzeba mieć 18 lat, ani żadnych kwalifi-
kacji. Przy organizacji tego wydarzenia pomagali gimnazjaliści, liceali-
ści, studenci, a nawet osoby starsze. Jedynym warunkiem jest podpisa-
nie Oświadczenia Wolontariusza, w którym zawarta jest informacja, że
nie będziesz wymagał opłaty za twoją pracę.
4 k a j e c i k
A więc pomagać może każdy, na różne sposoby – i do tego was
zachęcamy. Asia już widzi następne wyzwania, tym razem triathlon
w czerwcu, Pan Topolewski – następny bieg Wings for Life. Mamy więc
(prawie) naukowy dowód na to, że pomaganie uzależnia.