Skąd wziął się zwyczaj karnawału?
Karnawał
wywodzi się z
kultów
płodności i z
kultów
agrarnych. Od
głębokiej przeszłości utrzymywało się przekonanie, że im wyższe będą skoki, tym wyżej
będzie rodziło zboże. Między innymi dlatego Karnawał jest tak ściśle związany z
tańcami. W wielu krajach europejskich, zwłaszcza na wsiach praktykowano także
tańce dookoła ogniska, najczęściej w formie koła.
K arnawał, po staropolsku zwany zapustami, to czas liczony od Nowego Roku lub od Trzech Króli i
trwający aż do Środy Popielcowej.
N azwa pochodzi od łacińsko-włoskiego "carnavale", czyli rozstania z mięsem, co w Polsce
przetłumaczono "mięsopust", określając tym jednak ostatnie dni karnawału. Słowo "karnawał" nawiązuje
także do łacińskiego "carrus navalis", jak w starożytnym Rzymie zwano łódź na kołach - ukwiecony
rydwan boga Dionizosa, pojawiający się na rzymskich ulicach podczas hucznych obchodów powitania
wiosny.
W
średniowieczu z obchodów karnawałowych słynęła
przede wszystkim Wenecja, a po jej upadku w XVIII w. -
Rzym.
B ardzo szybko przeszczepione na nasz grunt europejskie
zabawy karnawałowe nabrały swoistego charakteru i
polskiego wyrazu.
Z godnie z duchem tym i zwyczajem karnawał staropolski suty, hałaśliwy, wesoły i szumny był czasem
różnych uciech: polowań, kuligów, poczęstunków, tańców i swawoli.
P o miastach zwłaszcza i zwłaszcza w pańskich rezydencjach odbywały się wystawne karnawałowe uczty i
bale. Bywały one swego rodzaju giełdą małżeńską dla dobrze urodzonych panien, które tańczyły pod
czujnym okiem matek, babek i ciotek i w ten tylko sposób dobrze wychowane panny mogły zawierać
znajomości i pozyskiwać konkurentów, spośród których rada rodzinna wybierała najlepiej skoligaconego i
najmajętniejszego.
S kromniejsze wieczorki taneczne, zabawy i bale urządzali w miastach, w zapusty, dla swej młodzieży
kupcy i rzemieślnicy, a tam "szły wiechcie z butów i drzazgi z podłogi".
K ipiący radością, wesoły i huczny, choć inny w swym charakterze, był także karnawał chłopski; w zapusty
wolno było niemal wszystko, a w każdym razie dużo więcej niż zazwyczaj.
Jak wszędzie, tak i na wsi, najweselej i najhuczniej obchodzono ostatni tydzień karnawału i od Tłustego
Czwartku po tzw. "kusy wtorek". Powiadano, że w ten "zapuśny" lub "combrowy " czwartek tyle razy należy
próbować boczku i słoniny, ile razy kot ogonem ruszy.