E!milka | Czerwiec 2020 / Nr 4(26)
dz, dlaczego twój
alazł się na moich
zoraj po południu
ok twojego domu.
wój, bo widziałem,
ychodziłeś, więc
awię ci mój numer.
dek.
dpisać?
ter?~
ie! Po prostu nie
umer!
może… Wyjdziemy
Pogadamy o tych
Dam ci je na kilka
niej przejrzał? – na
ało drugi raz nie
.
u nie. A o której
~
wunastej na rynku,
o. Powinieneś się
do zobaczenia o
rozłączyłem się i
kanapy z głośnym
To. Do. Cholery.
czyć na chwilę
tchnąć i przy okazji
dzieje nowego na
ie znaleźli tego
mówiłem, zbrodnia
kanałach leciały
ramy typu „mam
z gwiazdami” a na
owtórki odcinków
rający telewizor w
sowany poszedłem
iadanie. Znowu go
dzie flirtował, a ja
ą. Nie, nie, nie, nie.
ędzie. Spotkamy się
TYLKO w sprawie planów… prawda? Ba!
Pewnie, że tak! No bo z jakiego innego
powodu mielibyśmy się spotkać?
Tamten jeden raz, to było przypadkowe
spotkanie.
Zjadłem jajecznicę i poszedłem się
umyć. Wziąłem długi i ciepły,
odprężający prysznic. Następnie
dokładnie umyłem zęby i uczesałem
ładnie włosy. Potem poszedłem do
mojego pokoju, aby się ubrać.
Postanowiłem założyć na siebie
podobne ubrania, co na obiad u
Kadena, czyli czarne spodnie i tym
razem jasnobrązowa koszula. Pozostały
dwie godziny. Usiadłem powrotem na
kanapie i zacząłem oglądać powtórkę
jednego z seriali. Opowiadał on o
młodej dziewczynie zakochanej w
dwóch facetach na raz. Dziwne. Jak
można kochać dwie osoby
jednocześnie? Tego nie wiedziałem. Ja
w ogóle nie wiedziałem, jak to jest
zakochać się w kimkolwiek. Nigdy nie
byłem zakochany.
W końcu nadeszła godzina wyjścia.
Opuściłem więc dom i spacerowym
krokiem ruszyłem w stronę rynku. Była
piękna pogoda. Idealna na właśnie taki
spacer. Ta ciepła jesień była naprawdę
idealna. Te drzewa częściowo pokryte
kolorowymi liśćmi, to był mój ulubiony
widok. Nigdy nie mogłem się na nie
napatrzeć. W końcu dotarłem na
ustalone miejsce. Pozostało tylko
czekać na Percivala. Strasznie się
stresowałem, sam nie wiem, dlaczego.
Przecież to człowiek, jak każdy inny. No
niby tak, tylko, że coś w nim było…
innego. Nie był zwykłym człowiekiem,
który normalnie sobie żyje pośród
innych. A przynajmniej tak mi się
wydawało. W końcu nie każdy człowiek
a właściwie żaden poza nim nie działał
na mnie w ten jeden dziwny sposób. Oj
Alister… gdybyś choć na chwilę przestał
o nim myśleć, to twoje życie byłoby o
wiele prostsze. Ale niestety… Nie
mogłem. Wtedy w oddali zza rogu
wyszła niska postać, a ja znowu o mało
nie dostałem zawału. Idzie. Jasna
cholera, idzie! Zacząłem nerwowo
krążyć w miejscu udając, że go nie
widzę. Przestałem dopiero wtedy, gdy
str. 4