skierowałem się do kuchni, żeby zrobić
sobie kawy nadal myśląc, jak zająć sobie
dzień. Czekając na to, aż zagotuje się
woda, ubrałem na siebie białą, grubą
bluzę. W końcu czajnik pstryknął a ja
zalałem kawę w kubku wodą i
poszedłem do salonu. Przechodząc
przez przedpokój spojrzałem w
kierunku szafki koło drzwi. Przypomniał
mi się bowiem numer telefonu, który
wczoraj tam schowałem. Może
zadzwonię? Podszedłem do mebla i
wyjąłem z szuflady kartkę i poszedłem
usiąść na kanapę. Spojrzałem jeszcze
raz na numer, znajdujący się na kartce. I
zamyśliłem się. Do kogo należy ten
numer? I kto powiesił mi go na
drzwiach? A co, jeśli to jakiś bandzior?
No cóż, wtedy zadzwoniłbym na policję,
ale… nie ważne. Gdzieś się dodzwonię
tym numerem, to pewne. Ale gdzie? Do
kogo?
Po dość długich przemyśleniach,
chwyciłem Telefon w dłoń i wstukałem
numer na klawiaturze, jednak tuż przed
naciśnięciem zielonej słuchawki,
zatrzymałem się. Czy aby na pewno
chcę to zrobić? Tak. Chcę. Wziąłem do
ust łyk kawy, wcisnąłem przycisk i
przyłożyłem telefon do ucha, modląc
się w duchu, żeby był to numer do
Sandry.
- Halo? – usłyszałem dobrze znany mi
głos i wyplułem pół łyka kawy a drugą
połową zacząłem dławić się jak idiota,
głośno kaszląc do słuchawki. Telefon
odebrał Percival. CHOLERNY
PERCIVAL!!! Dalej krztusząc się
napojem, upuściłem telefon i od razu
dałem nura pod stolik, chcąc podnieść
owy przedmiot, cicho przy tym klnąc,
czym narobiłem więcej hałasu. Mój
rozmówca musi być teraz nieźle
zdezorientowany. Kiedy podniosłem
telefon, doprowadziłem się do
porządku i przestałem kaszleć
odpowiedziałem.
- P-Percival? To twój numer?!
- Taaak… Wszystko w porządku tam u
ciebie? – spytał z troską w głosie.
- Yyyy taak… Miałem tylko mały…
problem… z kawą… i telefonem. A-ale
wszystko jest już okej! – zaśmiałem się
nerwowo - Powie
numer telefonu zn
drzwiach do domu?
- A, bo wiesz… wc
szedłem akurat ob
Wiedziałem, że to t
jak z niego w
pomyślałem, że zost
Tak na wszelki wypa
- A nie mogłeś się po
- A co? Bałeś się, Alis
- Oczywiście, że n
wiedziałem, czyj to n
- Oookej. Słuchaj,
razem na miasto?
moich planach, co?
dni, żebyś je dokład
tą propozycję o m
zadławiłem się kawą
- N-no okej. Czem
miałbyś czas?
- Dla ciebie, o każdej
- C-co?!
- Nic, nic. Może o d
co? Jest ósma ran
wyrobić.
- W porządku. To
dwunastej, zatem.
- Pa pa, Alister~ -
opadłem na oparcie
westchnięciem. Co.
Było?
Postanowiłem włą
telewizor, żeby ode
zobaczyć, co się
świecie. Nadal n
mordercy. Tak, jak
idealna. Na innych
jakieś nudne prog
talent”, czy „taniec
jeszcze innych, p
seriali. Zostawiłem g
salonie i lekko zestre
do kuchni, zrobić śn
zobaczę. Znowu bę
znowu nie będę sob
Tym razem tak nie b