gdzie się schronić i
każdej strony strach.
Nocne marki
Wolnym krokiem wspinał się pod górkę,
pewnie stawiając ciężkie, brudne buty,
na pożółkłej już trawie. Starał się nie
rozglądać, tylko patrzeć prosto przed
siebie. Mocniej zacisnął poranione
palce na pasku od strzelby,
przewieszonej przez ramię, gdy
zatrzymał się przed tym jednym
nagrobkiem, którego szukał, chociaż
wcale znaleźć go nie chciał.
Przełknął gulę w gardle, czując chłodny
dreszcz na plecach. Mimo, iż był ciepły
wieczór, a grób znajdował się na
wielkiej polanie, odczuwał niepokój.
Nieprzyzwyczajony do wszechobecnej
ciszy, przerywanej jedynie szumem liści
pobliskiego, starego dębu, momentami
gwałtowanie podnosząc głowę
nasłuchując, czy nie nadchodzi wróg.
Kucnął przed kamienną płytą, po czym
materiałową chustą, wyjętą z kieszeni
spodni, przetarł wyryte litery, niemal z
czułością wodząc wokół imienia.
– Wiem, że dawno mnie tu nie było. -
Powiedział ochrypłym głosem.
Odchrząknął, kiedy przystawił ogień do
knota w czerwonym zniczu. - Pozwolisz,
że też zapalę coś dla siebie, okej? -
Spytał, przyklękając na jedno kolano.
Wsunął papierosa między spierzchnięte
wargi, nieco przygryzając jego
końcówkę. Zaciągnął się, wznosząc
wzrok ku bezgwiezdnemu,
granatowemu niebu. Wolną dłoń
położył na swym udzie i dopiero kiedy
dym zaczął drażnić jego podniebienie, z
powrotem spojrzał na grób.
– Atak się skończył, ale wojna dalej
trwa. –pokiwał zrezygnowany głową,
zaciskają wargi tak, że tworzyły wąską
linię. – To nie koniec tego cholernego
piekła. Ludzie dalej głodują, nie mają
Oparł pośladek na p
na ziemi. Przez ki
zastanawiając się,
powiedzieć. Upuścił
zwinął w pięść. Wbi
tak mocno, aż pojaw
których popłynęła
brudem.
- Dlaczego nie mo
wyciągnąć z… - krz
słonymi łzami. - D
bezsilny?! Przecież to
obowiązków! Obieca
nie stanie! Że bę
Chwycił się za serce,
- Zająłeś moje miejsc
- Ta trumna miała b
teraz żyć, mając ś
Zakaszlał, ścierając
twarzy, tym samym,
plamę, zrobioną z kr
- Mogłem się ciebie
Byłbyś dalej przy mn
Tam, zeżarty przez j
Nie! To nie może
Pochylił się, łokci
ziemię. Przez nagły r
jeszcze chwilę tem
miejscu, teraz leż
właściciela. Gorzk
skapywały z jego no
grudki ziemi. - Wró
Zaskomlał, a jego
rzewny płacz. - N
byłem na twoim p
zostałem wysłany
nijak mnie nie uspra
Skulił się i przycisną
uszu, kiedy w oddali
Jeszcze długo po ty
był w stanie przesta
dla siebie zrozumiał
bał.
- Ale dobrze, że odsz
- Wojna odcisnęła na
że nie potrafię już
rozstaję się z bronią,
a gdy usłyszę j
zrywam się spaniko
do ucieczki…Cieszę s