zakupami i znowu rzuciłem się na
kanapę. Do czternastej było jeszcze
dużo czasu. Postanowiłem pograć w
jakąś grę. Zdecydowałem się na jedną
ze strzelanek, które podobnie, jak
konsolę dostałem od Kadena.
Czas mijał mi bardzo powoli, lecz w
końcu nadszedł czas, by zbierać się do
wyjścia. Postanowiłem ubrać się nieco
bardziej wyjściowo. Założyłem więc
czarne spodnie i białą koszulę. Tak. To
chyba będzie odpowiedni ubiór.
Wyszedłem z domu i postanowiłem, że
przejdę się pieszo. Kaden nie mieszkał
daleko, więc nie musiałem odpalać
statku, żeby się do niego dostać. Kiedy
dotarłem na miejsce, zadzwoniłem
dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi
Meghan.
- Witaj, Meghan – przywitałem się z
kobietą – Miło Cię widzieć.
- Cześć, Alister! Jak to dobrze, że
wreszcie jesteś! Kaden już nie mógł się
doczekać twojego przyjścia. Wejdź,
proszę. – przywitała mnie blondynka,
po czym wszedłem do środka. Z salonu
od razu wybiegł mój rozradowany
przyjaciel.
- Ali! Nareszcie! – wykrzyczał Kaden,
rzucając mi się na szyję – Co tak długo?
- Przyszedłem na czas – wzruszyłem
ramionami.
- Nie ważne. Chodź i opowiadaj, jak
było wczoraj? – spytał wyraźnie
podekscytowany Kaden.
- Och, Kaden, pomęczysz Alistera przy
stole – powiedziała Meghan, gasząc
radość mojego przyjaciela.
Tak, jak powiedziała Meghan, wszyscy
zasiedliśmy do stołu, na którym stał
upieczony kurczak, obok misa z
ziemniakami i kieliszki, napełnione
czerwonym winem. Przez chwilę
jedliśmy w ciszy, gdy nagle Kaden
przerwał milczenie.
- no, to opowiadaj, Ali. Jak było
wczoraj? Coś się działo ciekawego? –
spytał trącając mnie łokciem w ramię
dając mi jasno do zrozumienia, o co mu
chodzi.
- C-co, nie! Po pierw
do tego nie posuną
spotkaniu a po dr
wystawiła – wzruszy
- CO?! – wrzasną
wystawiła?!
- No normalnie. Pos
a ona wyszła do toal
- Biedaczysko – zmar
- Co jej nagadałeś?
- Ja? Nic! Chciała, że
o sobie, więc pow
wydawała się być ro
- Boś jej pewnie głup
było mówić o sobie j
- Ale mówiłem! To je
- No dobra, i co pote
- Potem spotkałem
zawahałem się przy t
- Że kogo?! – Kaden
winem.
- Tego chłopaka, k
Court of Azimuth?
- Tak. Zaproponow
głupio mi było odm
się.
- No kretyn – Kaden
w czoło – Jak mogłeś
z tym kurduplem?
- Ale o co Ci chodzi?
- O to, że mu nie uf
samo. Jest jakiś pode
- Był naprawdę bar
samo wspomnien
spaceru lekko się
szczęście Kaden nie z
- To tylko przykrywk
mu dostęp do nasz
wykorzysta ją przec
mówię.
- A co, jeśli tak się ni