E!milka | Listopad 2019 / Nr 1(23)
elancholia”
przychylny miesiąc.
onuro, by poczuć
za wcześnie, by
świąt. Czułam
od początku
pogoda, dużo
e więcej ciemnych
m od kilku tygodni.
nóstwo czasu, aby
kocem, herbatą i
zytywnej energii. W
o odwlekałam, aż w
i złe samopoczucie
stanną nostalgię.
jest być studentką
minalistyki, która
zrobienia, ale o tym
je ją wiele nerwów
nie osobą, na której
znajomi mogą
ć. Przynajmniej dla
twe. Bo kiedy inni
c, że będę w stanie
anawiałam się, czy
zdolny pomóc mi.
spomóc tyle osób,
yć w stanie pomóc
i w ogóle należała
kujące, że byłam
dobrych porad, a
osować ich wobec
by psychiatra nie
ać nad swoim
i, mimo, że świetnie
bcych mu osób. To
ręcz niemożliwe.
taka, że z dnia na
iej czułam, jak coś
ł, niczym ołowiana
a do nogi,
bie zapomnieć. Nie
y odczuwać to, co
, może to listopad
, a może szukałam
eptowalnego wtedy
poczucia.
h szalenie długich,
i przygnębiających
ogąc się ogrzać,
siedziałam przy biurku z dwoma
parującymi herbatami, w niebotycznie
wielkich kubkach, kuląc się pod grubym
kocem. Przekonywałam siebie, że
zajmuję się pracą na studia, kiedy w
rzeczywistości moje myśli przyćmiewał
dziwny wewnętrzny głos mówiący, że
pora się zestresować. Ucisk w brzuchu.
Suchość w ustach. Szybki rytm serca. Za
szybki. Kolejny bezsensowny atak
paniki? Nie teraz, powiedziałam sobie.
Za dużo niewykonanych zadań,
ważnych obowiązków. Z jednej strony
zastanawiałam się nad takimi
błahostkami jak to, czy warto iść po
kolejny ciepły koc, a z drugiej, nie
mogłam się skupić nad najprostszymi
rzeczami. Nie tak powinna zachowywać
się osoba, na której polega wiele osób.
Źle, źle, źle. Czując jak narastający huk
rozsadza moją głowę, odepchnęłam się
od biurka i gwałtownie wstałam. Jak się
okazało, zbyt gwałtownie. Długo się
powstrzymywałam od napisania do
mojego przyjaciela. To ja powinnam być
wsparciem, a nie o wsparcie prosić. Ale
czy skoro inni z taką łatwością proszą o
pomoc, to czy jest czego się wstydzić?
Czy tylko dla mnie to takie trudne, że
wydaje się wręcz niewykonalne?
Jedna wiadomość, szepnęłam.
Jedna, krótka wiadomość do osoby,
którą znasz od wielu lat. Dasz radę.
Wystukując te dwa wyrazy czułam, jak
trzęsą mi się ręce. Pomożesz mi?
Wysłane. Dostarczone. Odczytane.
Szybko, pomyślałam, za szybko, nie
miałam czasu na przygotowanie
odpowiedzi, jeśli zapyta mnie co się
stało? Bo to nie było takie proste.
Można było uznać mnie za nawiedzoną,
pełną dziwacznych przesądów, ale
naprawdę czułam, że to wina tylko i
wyłącznie tego miesiąca. No i może
trochę mojego lenistwa. Patrząc się w
jeden punkt na ścianie spróbowałam
wziąć głęboki oddech i ułożyć sobie
wszystko w głowie. Myśli goniły we
wszystkie strony, żadna z nich nie
chciała się zatrzymać w jednym miejscu,
dlatego mój mózg zaczynał wariować.
Jeden temat przekształcał się w drugi,
jedna refleksja powodowała drugą. To
była istna gonitwa myśli w różnych
odcieniach szarości.
str. 1