12
/ NR 1 (7) / 2016
3 kwietnia 2016r.
DYREKTOR NA STARCIE PÓŁMARATONU
3 KWIETNIA DYREKTOR FUNDACJI „MARATON WARSZAWSKI” MAREK TRONINA PO RAZ PIERWSZY POBIEGNIE WE WŁASNEJ IMPREZIE. HONORY ORGANIZATORA TEGO DNIA BĘDZIE CZYNIŁ JEDEN Z DONATORÓW ZBIÓRKI CHARYTATYWNEJ #BIEGAMDOBRZE, POPRZEZ KTÓRĄ UCZESTNICY PÓŁMARATONU I INNYCH BIEGÓW FUNDACJI ZBIERAJĄ ŚRODKI NA CELE DOBROCZYNNE.
Marku, jesteś gotowy na 3
kwietnia?
MT: - Zdecydowanie nie. Przynajmniej fizycznie. Natomiast mam
doskonałą podbudowę teoretyczną, liczę trochę na pamięć mięśniową, no i na dobrą organizację. To
mi powinno pomóc.
jest tak dobrze zorganizowany,
że nawet dyrektor nieznający
polskiego by sobie poradził.
ZOBACZĘ
IMPREZĘ
OCZAMI
BIEGACZA I NA
PEWNO UDA
MI SIĘ Z TEGO
WYCIĄGNĄĆ
JAKIEŚ
WNIOSKI NA
PRZYSZŁOŚĆ.
Skąd decyzja o starcie
w półmaratonie?
MT: - To oczywiście część naszych
działań służących promocji akcji
#BiegamDobrze. Po sukcesie jej
premiery na maratonie uznaliśmy, że półmaraton musi pod tym
względem przebić maraton, a żeby
tak się stało, to trzeba sięgnąć po
środki niestandardowe. Takim
było właśnie moje wyzwanie –
zbiorę 10 000 zł, to pobiegnę. No
i stało się.
Podczas poprzedniego PZU
Maratonu Warszawskiego
obserwowałeś, jak rozwija się
akcja #BiegamDobrze. W jaki
sposób biegacze charytatywni
nadają jej rozpędu, jak prowadzą
swoje zbiórki. Teraz sam
wziąłeś w niej udział. Czego się
nauczyłeś, co Cię zaskoczyło?
MT: - Spodziewałem się przede
wszystkim tego, że będę miał
więcej czasu, by zająć się swoją
zbiórką. Udało mi się zrealizować może 1/3 pomysłów, które
miałem. Co oznacza, że z jednej
strony mógłbym pewnie zebrać
znacznie więcej, ale też, że każdego, kto podejmuje wysiłek
zbierania środków w takiej akcji,
należy naprawdę docenić. Bez zaangażowania nie ma efektów finansowych. A zaangażowanie to
czas, a często i pieniądze. To nie
jest łatwa robota, zaręczam. Tym
większy szacunek dla tych, którzy
się na to decydują.
Trudno było zebrać 10 tysięcy
złotych?
MT: - Nie aż tak bardzo. Mogę
już powiedzieć, że miałem kilka
deklaracji, że gdyby mi do tej magicznej granicy trochę brakowało,
to chętni dopłacą brakującą kwotę.
Na szczęście nie musiałem uruchamiać takich rezerw. Ale co ciekawe
– sporo osób było obojętnych na
moją zbiórkę. I z odmowami też
trzeba umieć sobie radzić, bo one
potrafią być deprymujące.
Jesteś osobą rozpoznawalną.
Uczestnicy będą oglądać się za
Tobą na trasie, po biegu wielu
z nich z ciekawością będzie
sprawdzać Twój wynik. Czujesz
presję?
MT: - Żadnej. Mam zamiar dobrze się bawić, zatrzymywać przy
każdym punkcie na trasie, rozmawiać z wolontariuszami i kibicami.
Mam zamiar pobiec najwolniejszy,
najlepszy półmaraton w życiu.
Twoja życiówka
w półmaratonie?
MT: - 1:48.
Podobno Twoim największym
dotychczasowym koszmarem
związanym z półmaratonem był
pierwszy przebieg przez bramę
Cytadeli. Nie mogłeś spać, bo
bałeś się, czy brama nie jest
zbyt wąska dla tak dużej liczby
uczestników. Czy teraz coś spędza
Ci sen z powiek. Belwederska?
MT: - Belwederska jest szeroka :-).
A na poważnie, to nie mogę się doczekać odcinka między stadionem
Polonii Warszawa a Stadionem
Narodowym. To głównie Praga,
prawy brzeg Wisły, czyli dla wielu
terra incognita. Ale ja tam bardzo
długo mieszkałem i z chęcią tam
wrócę.
Jakie zadania stoją przed nowym
dyrektorem biegu?
MT: - Rozliczne. Przede wszystkim – nie brać swojej roli nazbyt
poważnie. Dyrektor w czasie
półmaratonu może w zasadzie
nic nie robić poza jakimiś podstawowymi zadaniami, które są
przypisane wyłącznie do niego.
Zespół, który mu powierzam,
W tym roku dzień półmaratonu
będzie wyglądał dla Ciebie
zupełnie inaczej, niż przez
ostatnie 10 lat. Czego będzie
brakowało Ci najbardziej?
MT: - Walki o zwycięstwo.
Oglądałem ją przez lata z odległości kilku metrów i ten widok
mi tym razem umknie. I bardzo
tego nowemu Dyrektorowi zazdroszczę.
Nie boisz się ustąpić ze
stanowiska? Nie masz obawy,
że będąc na trasie nie będziesz
mógł czuwać nad wszystkim,
tak jak do tej pory?
MT: - Będę miał przy sobie telefon :-). W razie czego można
będzie zadzwonić. Wciąż mniej
więcej orientuję się we wszystkim.
Będziesz miał okazję
zaobserwować rzeczy, których
nie widzi się z perspektywy
Dyrektora. To ekscytujące.
MT: - Niewątpliwie. A w dodatku nikt mi nie będzie niepotrzebnie zawracał głowy drobiazgami. Ale takie coś możliwe )