P
ogromną pracę w zakresie
dokumentalnym. W ostatniej fazie, czyli
fabularyzacji wybranych opowiadań
Himilsbacha, osadzonych w realiach
mińska Mazowieckiego, brała udział Pani
Łupina Małgorzata, profesjonalny
reżyser, wykładowca szkoły filmowej.
To ona jest moim drugim reżyserem
do spraw fabularnych.
DO: Co sądzisz o polskim kinie?
SM: Słuchaj, może zmieńmy temat?
DO: Dlaczego? Jest aż tak źle? Masz
swojego ulubionego reżysera?
SM: Jest jeszcze gorzej (śmiech). Bardzo
lubię Twojego szefa Królikiewicza.
Nie dlatego, że u niego się uczysz,
ale po prostu mignął mi parę razy w życiu.
Wydaje się paradoksem,
że na świecznikach pierdzi w stołek
szereg osób, o których nie warto mówić.
Sam sobie jest winien, pod paroma
względami. Lubię też starego pierdołę
Remera, bo jest ode mnie parę lat starszy.
Moim hasłem jest: Okazja niebywała
pokazać Narodowi, jak się Poloneza wodzi
między Scyllą sklerozy a Charybdą
Altzheimera.
DO: Jakich wskazówek mógłbyś udzielić
młodym ludziom chcącym
zostać filmowcami, reżyserami?
SM: Starcy dają dobre rady jak
przestają dawać zły przykład. Coś
zauważyć, może to być dłubanie nawet
we własnym pępku, jeżeli jest dobrze
zbudowany. To nie musi być od razu
drapieżna, balzac'owska obserwacja
rzeczywistości. Musi być zachowana
harmonia między autentyzmem
a łopatologią.
O
D
Z
I
E
L
S
I
Ę
P
I
Ę
K
N
Trzeba mieć własną wizję ale również
dokonać wysiłku aby ją wlać w odbiorcę.
Nie trzeba się za bardzo przejmować.
Pewien mądry Żyd powiedział: "Twórca
może popełnić samobójstwo celując
w gust publiczności".
E
M