A R T
DO: To stąd Twój pseudonim Milioner
Boy? (śmiech)
MB: Nie. Jak zaczynałem malować,
to potrzebowałam chwytliwego
pseudonimu. Teraz bym go już nie wybrał
ale chwycił i już przy nim pozostałem.
Zrobiłem błąd, że połączyłem pisownię
polską i angielską, Jest to mylące i się
niestety nie broni.
DO: A jeżeli chodzi o Twoje malarstwo,
to jak się zaczęła ta historia?
MB: Maluję od zawsze. Jestem
samoukiem. Natomiast straciłem życie
dla malarstwa jakieś trzy i pół roku temu.
Od samego początku malowałem
obsesyjnie i na czym tylko się dało.
Zapełniałem kolejne kartki, zeszyty
swoimi szkicami. Szkicami, które
predysponowały mnie jako małego
chłopca, pewnie do wizyty u psychiatry.
DO: Twoje obrazy są dosyć specyficzne.
Są bezwzględnie w moim guście,
ale ja również bardzo lubię twórczość
Francisa Bacona. Skąd czerpiesz
inspiracje? Jak powstają Twoje obrazy?
MB: Na początku malowałem zupełnie
odmienne rzeczy. Fascynowała mnie
sztuka tatuażu. Do obecnej techniki
doszedłem przenosząc szkice na płótno.
DO: A w jakiej technice tworzysz swoje
obrazy?
MB: Akryl i tajemnica zawodowa. Kolor
nakładam pędzlem, po 5-6 warstw. Daje
to efekt wydruku.
DO: Masz bardzo pracochłonną technikę.
Ile zajmuje Ci namalowanie jednego
obrazu?
MB: To zależy. Duże obrazy maluję około
dwóch tygodni.
I S
A R T